Niedługo minie dwa miesiące odkąd mój Adaś stał się Aniołkiem, a mi robi się coraz ciężej i czuję, że serce boli z każdym dniem mocniej. nie wiem czemu tak się dzieje, może dlatego, że niedługo wracam do pracy i będę musiała zacząć udawać, że wszystko jest ok i życie toczy się dalej. Tylko, że ja czuję jakby czas stanął w miejscu i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Wkurzam się, że rodzina, znajomi zachowują się jakby nic się nie stało, jakby zapomnieli o moim kochanym syneczku. Wiem, że to głupie bo przecież inni muszą żyć dalej i nie mogę od nikogo wymagać żeby rozpaczał i rozpamiętywał jak ja. Tylko dlaczego ciągle słyszę, że będzie dobrze, bo przecież musi być. Nie zgadzam się z tym, bo przecież los potraktował mnie tak okrutnie, więc dlaczego mam wierzyć, że już nic złego mnie nie spotka. Źle czuję się z tym, że na widok kobiety w ciąży, czy szczęśliwego małżeństwa pchającego wózek z dzidziusiem odwracam wzrok bo tak bardzo im tego zazdroszczę i zastanawiam się co ja zrobiłam nie tak, że spotkała mnie taka kara :( Pewnie nie powinnam przyjmować tego co się stało jako kary za coś, ale nic nie poradzę na to, że mam takie myśli, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Przecież byłabym dobrą mamą dla Adasia. Tak bardzo pokochałam tego szkraba, który mieszkał pod moim sercem, a teraz została tylko pustka i wielki żal...
DarMa - mama Aniołka Adasia (*+ 27.05.2010r.)
Aniołek Adaś (*+ 27.05.2010 r. 38tc) Aniołek (+21.12.2011 r. 9tc) Aniołek (+29.09.2012 r. 10tc) Pola (*27.11.2013 r. 39tc)
|