Mam dziś okropny dzień. W pracy ledwo powstrzymywałam się od płaczu, ale nareszcie jestem w domu i mogę wyrzucić z siebie to wszystko. Wczoraj byliśmy u znajomych i była tam kobieta z 4ro miesięcznym synkiem. Jak ją tam zobaczyłam to nie wiedziałam gdzie mam uciekać, oczy zaszły mi mgłą, w gardle stanęła wielka gula, przywitałam się, ale nawet nie spojrzałam na tego chłopczyka. Jak na złość cały czas ta dziewczyna lulała dziecko na rękach i nie wiem dlaczego, ale pojawiała się co chwila tam gdzie ja, mimo, że starałam się trzymać jak najdalej od niej (co w sumie nie było trudne bo było wiele osób w bardzo dużym ogrodzie). W końcu nie wytrzymałam, pociekły mi łzy, przeprosiłam znajomych i wyszłam. W domu ryczałam strasznie pół nocy, myślałam, że oszaleje. Znów milion pytań w głowie się pojawiło: dlaczego to się stało? co zrobiłam nie tak, że spotkała mnie taka straszna kara?, czy mój synek nie złości się na mnie o to, że go nie widziałam, nie przytuliłam, nie pocałowałam?, jakby wyglądał teraz?... Jak to strasznie boli. Nie potrafię się z tym pogodzić. Mam do siebie ogromny żal o to wszystko czego nie zrobiłam w stosunku do Adasia, a przecież mogłam... Jak to się dzieje, że inni mają zdrowe, śliczne dzieci i nie doceniają tego, bo wydaje im się że taka jest kolej rzeczy, że tak musi być bo im się to należy. A my Aniołkowi Rodzice musimy tak cierpieć, bo zostało nam odebrane coś, co inni posiadają nie zdając sobie sprawy ze swojego szczęścia. Na dobicie, dziś znajoma, z którą nie miałam długo kontaktu przysłała mi swoje zdjęcia z brzuszkiem... Dowiedziałam się od niej, że nasza wspólna koleżanka też jest w ciąży. W tym momencie ja już nie mam znajomych bez dzieci lub takich którzy nie są w ciąży. Ja nie wiem co mam ze sobą począć? :( Nie wiem jak mam dalej żyć bez mojego Adasia...
DarMa - mama Aniołka Adasia (*+ 27.05.2010r.)
Aniołek Adaś (*+ 27.05.2010 r. 38tc) Aniołek (+21.12.2011 r. 9tc) Aniołek (+29.09.2012 r. 10tc) Pola (*27.11.2013 r. 39tc)
|