i ja nie widziałam swojego dziecka po porodzie, ani w trumience... nie jesteś sama. łatwo jest doradzać komuś, gorzej zrobić to samemu, ale pomyśl, że masz jeszcze coś do zrobienia tu na ziemi, chociaż bez swojego dzieciątka, że Pan Bóg miał jakiś cel w tym, że zabrał Ci dziecko, a zostawił Ciebie. Ja też odwlekam wizyty u koleżanek, które właśnie cieszą się narodzinami swoich dzieci, poza tym, mam ogromny problem jeśli chodzi o wizyty u mojej siostry ciotecznej (kóra ma 14 miesięcznego Kubusia), każda taka wizyta i spotkanie z nimi bardzo mnie dużo kosztuje i łez i nerwów, i bardzo mnie stresuje. Siostra to rozumie, i wie, że jest mi przykro, i ciężko kiedy patrze jak ona przytula swoje dziecko, jak na nie krzyczy. Ja nie mam kogo przytulać, ani na kogo krzyczeć. Podobnie koleżanki, są wyrozumiałe i twierdzą, że rozumią, ale jak można rozumieć coś co się samemu nie doświadczyło....nie wierzę w to.... W mojej pracy jedna z pań chciała pochwalić się swoim wnuczkiem, i jak zapytała czy chcę zobaczyć zdjęcia, odpowiedziałam, że przepraszam, ale nie, jeszcze nie teraz. Nie zmuszaj się i Ty więc do niczego. Moja bratowa rodzi za niecały miesiąc ....Tak bardzo jej pozytywnie tego zazdroszczę, ale skrywam gdzieś tam w głębi duszy, że po prostu nie umiem się cieszyć jej szczęściem....Tak jak nie umiem się cieszyć szczęściem innych. A na dodatek ja pracuję w kadrach i na codzień mam do czynienia ze zwolnieniami w związku z ciążą, z aktami urodzenia, zaświadczeniami o porodzie, a więc urlopami macierzyńskimi, wychowawczymi... Zaciskam zęby i zmierzam się z tym każego dnia, ale nie mam wyjścia.... U mnie czas też nie leczy ran, wręcz mam wrażenie że z każdym dniem jest gorzej, i chyba myślę, że wiele czasu musi upłynąć aby się z tym oswoić, spojrzeć na to inaczej, bo zapomnieć to się nigdy nie da. Podobno dobrą receptą jest zajście w kolejną ciążę i urodzenie dziecka, no niby tak, ale zawsze wqtedy można powiedzieć, no dobrze, ale to mogło być już moje drugie dziecko... Ściskam Cię mocno i życzę dużo sił. Zaglądaj tu częściej - mnie to forum "pomaga"jakoś przetrwać ten trudny czas. dani_19 Mama Julci- Aniołka (31 t.c)
|