Grzegorz, Asia, mimo, że się przeżyło to samo, tak trudno pocieszać... Pamiętajcie, że nie jesteście sami. Nawet jeśli będzie się Wam wydawało, że nikt Was nie rozumie, że sami siebie nie rozumiecie, nie jesteście sami. Na tej stronie znajdziecie dużo zrozumienia i pewnie zdziwicie się, jak podobnie osieroceni rodzice przeżywają śmierć swoich dzieci. Ja przez długi czas byłam najpierw oszołomiona, potem zrozpaczona, a w końcu zdziwiona, że mimo bólu, bezsilności, rozpaczy trwam. W dzień, w którym straciliście Kacperka, miałam już wystarczająco dużo sił, żeby stworzyć ten temat. Właśnie tego dnia. Czasem patrzę na daty różnych postów i myślę o tych, którzy już cierpieli, kiedy ja jeszcze szeroko się uśmiechałam. Innym razem widzę, że po mnie dołączyli tu następni i szaleją teraz z rozpaczy, kiedy ja zdążyłam sobie poukładać już niektóre myśli. Może trudno w to uwierzyć, ale każdy kolejny dzień, choć trudny, jest teraz Waszym sprzymierzeńcem. Przytulam. Życzę Wam dużo siły i żeby udało się wyjaśnić przyczyny śmierci Kacperka. Uwierzcie też, że tam gdzie teraz jest, jest szczęśliwy. Jest wtedy dużo łatwiej. sama - mama Hanulki (+18.09.2007, 37tc.) i Łukaszka (*28.04.2009)
|