Ja też jestem mamą córeczki urodzonej martwo z nieznanych przyczyn. Podobnie jak u Ciebie obudziłam się i nie poczułam ruchów dziecka. Pojechaliśmy do szpitala - serduszko już nie biło.
U mnie również sekcja zwłok nic nie wykazała, ani badanie łożyska. Po śmierci Julki byłam u 2 ginekologów (w tym u jednego z tyt. profesora - Poznań) i obu nie potrafiło mi doradzić żadnych badań - właśnie z powodu nieznanej przyczyny śmierci. Tak więc przed obecną ciążą zrobiłam sobie podstawowe tylko badania (cytologia, toksoplazmoza, nawet nie CMV). Z tego co widzę to Ty zrobiłaś nawet więcej niż ja, więc nie wiem jakie jeszcze badania mogłabyś zrobić. Mi ginekolog - profesor powiedział, że mamy po prostu "brać sie do roboty" (to było niecałe 6 mies. po odejściu Juleczki). My jednak wtedy jeszcze nie byliśmy gotowi. Na temat śmierci mojej córki rozmawiałam z kilkoma lekarzami. Wszyscy mogli tylko powiedzieć, że medycyna zna takie przypadki i koniec... Pocieszające dla mnie jest to, że czytam długo to forum (ponad rok) i wierz mi, że nie znam przypadku, że którejś mamie po śmierci zdrowego donoszonego dziecka (z nieznanych przyczyn) przytrafiło się drugi raz to samo. Przytulam Cię mocno i życzę dużo siły i wytrwałości...a jak będziesz gotowa...zdrowego i żywego dzidziusia.
Agnieszka - mama Julci (ur. martwo 41 tydz.) i Syneczka pod sercem - 24 tydz. Agnieszka mama Julki (*+ 41 tydz.), Pawełka (2 latka), Janka (*+ 11 tydz.) i jeszcze Kogoś - grudzień 2010
|