dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Re: Historia LiliankiHits: 274
CzyMama  
27-02-2015 13:50
[     ]
     
Cześć...jak czytam Twoja opowieść mam gęsią skórkę i przypominam sobie dokładnie to samo. tylko 2 miesiace wczesniej.... u mnie to dziś dokładnie 4 miesiące. Kochana co mogęCi pwoedzieć będzie lepiej... wspierajcie się z meżem, ale nikt Ciebie nigdy nie zrozumie jak matka która przezyła to samo. Masz ochotę pogadać na priv?
MamaLili napisał(a):
> Postanowiłam napisać, bo dopiero teraz wiem ile mam traci swoją "idealną" ciąże.

> W maju 2014 postanowiliśmy wraz z ówczesnym chłopakiem zacząć starania o dziecko, ślub mieliśmy zaplanowany na lipiec, no ale wiadomo, że w ciąże tak łatwo się nie zachodzi. Jakie było moje niedowierzanie, zaskoczenie i ogromne szczęście gdy pod koniec maja ujrzałam bladą drugą kreskę na teście ciążowym, kolejnego dnia kreska była już widoczna.

> Cała ciąża przebiegała idealnie, świetnie się czułam, pięknie wyglądałam, żadnych dolegliwości, nie wiedziałam co to mdłości, wymioty. Każde badanie to była czysta formalność, wyniki z krwi i z moczu idealne. Brak cukrzycy, na różyczkę byłam zaszczepiona, a toksoplazmozę jak się okazało kiedyś miałam.

> Dzień przed ślubem dowiedziałam się, że będę miała córeczkę, czułam że dosięgam nieba, że chodzę kilka metrów nad ziemią, szczęście miało wiecznie trwać.

> Ciąża upłynęła mi na wyszukiwaniu dla dziecka najlepszych ubranek, wózka, łóżeczka. W każdym miesiącu coś kupiłam, nie chciałam zostawiać tego na sam koniec. Zawsze jak szłam do sklepu po coś dla siebie to i tak wracałam z czymś dla dziecka. Po ślubie postanowiliśmy z mężem kupić mieszkanie, bo jak to z dzieckiem na wynajmowanym. Dostaliśmy kredyt, odebraliśmy mieszkanie i każdy szczegół był zaplanowany z myślą o dziecku. Pokój urządzony tak, że nie powstydziłaby się go żadna gazeta o projektowaniu wnętrz. Moja mała za każdym razem gdy zapukałam w brzuszek odpowiadała mi kopniakiem, wypychaniem...Boże jak ja kochałam ją czuć...

> Miesiące mijały a ja odliczałam dni do końca, byłam ciągle aktywna, spotykałam się ze znajomymi...Moja miłość do dziecka rosła, w ciąży uderzyła mnie fala instynktu macierzyńskiego. Godzinami czytałam artykuły o pielęgnacji noworodka, mówiłam do córki, by czuła moją miłość...

> W październiku zmarła moja Babcia, jak bardzo było mi przykro, że nie zdążyła poznać mojego dziecka, Babcia mnie wychowała, była dla mnie drugą mamą. Ale jej śmierć wytłumaczyłam sobie tym, że przeżyła piękne życie, 90 lat, cudowna, kochająca rodzina, odeszła nagle, nie męczyła się.

> W listopadzie urodziła moja bratowa, przesiadywałam u niej godzinami, wprawiając się, gdy zobaczyłam jej dziecko, wiedziałam, że zrobie wszystko by być dobrą matką, że dam z siebie wszystko i postaram się żeby mojemu dziecku nic nie zabrakło.

> Na święta postanowiłam pojechać wcześniej, mąż został bo jeszcze pracował, a ja pojechałam do mamy pomóc jej w przygotowaniach...

> I nadszedł ten cholerny wieczór...

> 17.12.2014 jak co wieczór wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka, zauważyłam, że moja mała się nie rusza, że jeszcze dwie godziny temu się wypychała. Nie wpadałam jeszcze w panikę, poszłam coś zjeść, napiłam się zimnego mleka by ją obudzić i położyłam się do łóżka wyczekując ruchów...lecz one nie następowały, zaczęłam więc nerwowo potrząsać brzuch, szybko się ubrałam i pojechałam do szpitala. Pojechałam sama, nie powiedziałam nic nikomu, bałam się że pomyślą o mnie że jestem wariatka, że wymyślam.

> Położyłam się na kozetce i położna zaczęła szukać tętna, już wtedy wiedziałam, że jest źle... zabrałam jej to urządzenie i zaczęłam szukać sama, lecz i ja go nie znalazłam. Przybiegła lekarka i zabrała mnie na usg...nie musiała nic mówić...widziałam że serce mojego dziecka stoi.

> Przyjęli mnie na oddział, poinformowali że od 8 zaczną wywoływać poród, dali leki na uspokojenie i kazali się wyspać. Leżałam w łóżku i nie wiedziałam co robić, nikt nie wiedział gdzie jestem...Była godzina 2 w nocy, zadzwoniłam do męża, nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Powiedziałam mu, że nasza Lila umarła, nie powiedział nic, słyszałam tylko jak płacze, pierwszy raz w życiu słyszałam jego płacz. Później zadzwoniłam do brata żeby poinformował mamę że jestem w szpitalu bo straciłam dziecko, był w szoku tak samo ja ja, jak to straciłaś przecież za miesiąc miałaś rodzić...

> Całą noc nie mogłam spać, masowałam brzuch i prosiłam żeby mała się poruszyła, przyjechał mój mąż, położyliśmy się, nic nie mówiliśmy tylko płakaliśmy.

> Od rana zaczął się koszmar, tabletki, kroplówki... i tak przez 1,5 dnia, nie byłam w stanie jeść, czułam ogromny ból, szyjka nie chciała się skracać, rozwarcia brak...

> 19.12 przed godziną 15 powiedziałam, że już nie wytrzymam, że chcę umrzeć... lekarz mnie zbadał i powiedział, że rodzimy...

> Byłam przerażona, nigdy tak się nie bałam. Po kilku parciach i ok 20 minutach trzymałam w rękach moje dziecko. Nie płakała, ale była to najpiękniejsza dziewczynka jaką widziałam, zabrali ją do pomiarów - 53 cm i 2450 g. Później dostałam ją znowu, siedzieliśmy z mężem zapatrzeni w nią i nie mogliśmy uwierzyć, że ona nie żyje, byliśmy pierwszy i ostatni raz wszyscy w trójkę, byliśmy rodziną...

> Sekcja nie wykazała nic, dziecko zdrowe. Badania hispatologiczne wykazały jakąś infekcję, ale nie wiadomo jaką i skąd mogła się wziąć...

> Kolejne dni to był koszmar, załatwianie pogrzebu, uświadamianie sobie że to koniec, wyjście z domu, zmierzenie się z ludźmi... Dzień przed wigilią pochowaliśmy córkę.

> Kolejne dni mijały, święta, życzenia, brak chęci do życia, nawał pokarmu... Każda matka która straciła dziecko wie jaki to ból...

> Niedługo miną 2 miesiące bez córki, czuje nadal ogromny ból, żal, pustkę... Ubranka popakowałam w kartony, część rzeczy wywiozłam do mamy. Nie byłam w stanie patrzeć na wózek, łóżeczko...

> Kilka dni temu byłam u lekarza bo ciągle nie mam miesiączki, stwierdził, że to przez ciągle utrzymującą się laktację...

> Dni mijają, mój ból nie...

> Nie jestem w stanie wrócić do pracy, razem z córką odszedł ode mnie kawał życia...

> Tak bardzo chciałabym być mamą żywego, zdrowego dziecka... 
CzyMama

  Temat Autor Data
  . MamaLili 16-02-2015 11:08
  Re: Historia Lilianki Wera 16-02-2015 18:04
  Re: Historia Lilianki izabela3493 16-02-2015 18:35
  Re: Historia Lilianki Orsolya 16-02-2015 22:51
  Re: Historia Lilianki Ania E. 17-02-2015 00:18
  Re: Historia Lilianki MamaLili 17-02-2015 09:56
  Re: Historia Lilianki Marta2222 17-02-2015 13:39
  Re: Historia Lilianki BeataJ 18-02-2015 20:29
  Re: Historia Lilianki Marta2222 18-02-2015 20:52
  Re: Historia Lilianki iwona123 18-02-2015 20:54
  Re: Historia Lilianki Marta2222 18-02-2015 21:00
  Re: Historia Lilianki Orsolya 18-02-2015 21:28
  Re: Historia Lilianki Ania E. 18-02-2015 22:06
  Re: Historia Lilianki Nika07 19-02-2015 10:15
  Re: Historia Lilianki BeataJ 19-02-2015 11:50
  Re: Historia Lilianki Marta2222 19-02-2015 11:54
  Re: Historia Lilianki MamaLili 19-02-2015 12:28
  Re: Historia Lilianki Marta2222 19-02-2015 12:38
  Re: Historia Lilianki Orsolya 19-02-2015 23:02
  Re: Historia Lilianki MamaLili 23-02-2015 11:22
  Re: Historia Lilianki mama cudownego Jasia 23-02-2015 14:38
  Re: Historia Lilianki MamaLili 27-02-2015 12:47
  Re: Historia Lilianki MamaLili 27-02-2015 12:48
  Re: Historia Lilianki mama Mikusia 27-02-2015 13:05
*  Re: Historia Lilianki CzyMama 27-02-2015 13:50
  Re: Historia Lilianki MamaLili 27-02-2015 14:23
  Re: Historia Lilianki CzyMama 27-02-2015 14:23
  Re: Historia Lilianki Klaudia 27-02-2015 14:52
  Re: Historia Lilianki Klaudia 27-02-2015 14:54
  Re: Historia Lilianki MamaLili 27-02-2015 15:19
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora