Rzadko bywam ostatnio na forum, więc mało piszę. Mam nadzieję, że dzień Waszego ślubu to był dobry dzień i że czuliście, że Wasza Juleczka jest z Wami. Łez nie trzeba się wstydzić, choć czasem łatwiej płakać samemu. Nie trzeba wtedy nic nikomu tłumaczyć. Z drugiej strony wsparcie bliskich po śmierci mojej Oli było dla mnie bezcenne. Mogłam o niej rozmawiać i nie bałam się tego. Jeśli nie możesz płakać przed kimś, forum to dobre miejsce, bo tu inne mamy Cię zrozumieją. Ja po roku od śmierci córeczki poszłam do psychologa i to była najlepsza rzecz jaką dla siebie zrobiłam. To mnie pomogło, ale każdy musi sam znaleźć swoją drogę. Życzę Ci z całego serca żebyś znalazła ukojenie i sposób na wyrażanie swojego smutku.
Mama Tygryska napisała, że śmierć dziecka rozumiała jako karę, że nie mają ślubu. Mnie strasznie boli, kiedy ktoś, a szczególnie księża, którzy powinni wspierać i pocieszać, pozwala nam na takie myślenie. To tylko budzi poczucie winy większe niż mamy. My też spotkaliśmy różne osoby mówiące różne słowa, niektóre mniej inne bardziej smutne i bolesne. Pamiętam jednego młodego księdza, który powiedział, że nie wie dlaczego tak się stało, a ja być może zrozumiem to za rok, może dwa albo dziesięć, a może dopiero po śmierci albo nigdy. W każdym razie to nie "Bóg tak chciał" i to nie jest Jego kara. Bardzo się tych słów trzymam, w przeciwnym razie sama umarłabym z poczucia winy. ----- Moja Oleńka (41tc) *+21.09.2012
|