Mysle tak samo,ja stracilam 7-letnia coreczke tragicznie,po polroku poronilam na poczatku ciazy ok.3-4tydzien.Wiedzialam ze stracilam bo byla to ciaza planowana i tylko jak zatrzymala mi sie miesiaczka robilam test ciazowy,ktory wyszedl dopiero po dwudziestu minutach pozytywnie.Mialam zaraz potem termin u gin.ktory tez zrobil mi test ktory wyszedl po dluzszym czasie poz.,nie kompetentny lekarz wystawil mi pas ciazowy.W miedzy czasie dostalam ku mojemu zaskoczeniu miesiaczke.Niestety dopiero wtedy lekarz wytlumaczyl mi ze jak robilam test to tak naprawde ciazy juz nie bylo .Jest czasami tak ze we wczesnej ciazy zarodek obumiera nim jeszcze sie zagniezdzi.Odradzil mi dlatego zaraz robienia testu po zatrzymaniu miesiaczki,tak bylo zawsze tylko mamy dostep bardzo wczesnie sprawdzic.Plakalam bo mialam nadzieje ze jest cos z nami ale nie przezywalam tego tak jak smierci mojej coreczki.pamietam caly czas moja corcie i tesknie czasami wspominam ze byl krociutko ktos jeszcze z nami czy kocham tego kogos ?mysle ze nie mialam ,nie zdazylam nawiazac wiezi ale czasami pamietam ze ktos byl.Przeczytalam kiedys ksiazke "Zdrowie dla duszy i ciala"gdzie miedzy innymi sa opisane problemy i prawdopodobna przyczyna i tam znalazlam ze poronienie(to strach strach przed przyszloscia nie odpowiedni czas).Wiem dopiero teraz ze tak naprawde chcialam cos miec moze Franzi z powrotem ale mialam jeszcze trojke dzieci i to najpierw dla nich musialam dalej zyc poukladac w swoim zyciu .po roku przyszedl do nas kochany Antos .Mysle jednak ze moze kazdy sam osadzic od kiedy pokocha kogos od kiedy tak naprawde czuje wiez,czasami ktos potrawi od pierwszych dni ciazy i to kazdy powinien respektowac ze ktos bardzo przezywa strate tak wczesnej ciazy .Pozdrawiam serdecznie donata