pewnie każda z nas choć przez chwilkę ale o tym pomyślała, podobnie jak każda z nas, być może chciałaby usłyszeć, że to właśnie jej Strata jest największa.
Ja na początku żałoby usłyszałam od Pani, która straciła dorosłego syna: pani był malutki, a mój ...tyle lat życia... Bardzo mnie to zabolało, pomyślałam sobie wtedy czy gdyby Jej syn żył np. dzień krócej, albo dwa lata krócej lub kilka lat, to czy kochałaby Go choć odrobinę mniej???? czy bolałoby Ją odrobinę mniej. Jestem pewna, że nie. Pomyślałam wtedy, jak ja Pani zazdroszczę tych wszystkich lat, wiele bym dała by móc widzieć jak moje dziecko dorasta...
Nie wiem czy jest sens zastanawiać się nad tym, tak jak pisały poprzedniczki dla nas nasza Strata jest największa Strata. Mam też wrażenie, że czasem ten sposób myślenia prowadzi właśnie do takiego stereotypu: małe dziecko mała strata i trochę odbiera prawo rodzicom dzieci najmniejszych do ich opłakiwania. mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|