A teraz opowiem Wam co mi się przytrafiło wczoraj. Dostałam rachunek z firmy pogrzebowej. I płakałam czytając go jak bóbr. Firma pogrzebowa, która obsługiwała Lusieńki pogrzeb prawie za nic nam nie policzyła. Tylko za miejsce na cmentarzu i nekrolog w gazecie. Trumna, limuzyna, ich praca, byli dostępni dzien i noc kiedy tylko chciałam, Lusia leżała u nich przez tydzień w lodówce po tym jak przywieźli ja z kostnicy, transport Lusi, nic, kompletnie nic. Wszystko za darmo. Nie wierzyłam własnym oczom. Tak się martwiłam tym rachunkiem, bo wiecie jakie wszystko jest drogie, mieszkam w Anglii, tutaj pogrzeb to ok. 2000 funtów (mniej więcej), czyli nasze ok. 8000 tys. Tutaj nie ma żadnych zasiłów pogrzebowych itp. No to się martwiłam, no bo skąd nagle wytrzasnąc tyle kasy. No i widzicie? Kompletny opad szczęki. Kobieta z firmy, gdy do niej zadzwoniłam aby się upewnic, że się nie pomylili, powiedziała mi, że to był dla nich zaszczyt opiekowac sie Lusią. Są jeszcze dobrzy ludzie na świecie, nie? :)
Tajemnica miłości większa jest niż tajemnica śmierci. (O. Wilde)
Mama Mai, Julii i Aniołeczka Lusi http://lucjahelena.pamietajmy.com.pl
|