Nie wiem czemu, ale ciężko mi rozmawiać z bliskimi o tym co teraz czuję, gdy zaczynam rozmowę dławią mnie łzy i powtarzam w kółko, że chciałabym, żeby Zuzia była tutaj ze mną. O wiele łatwiej mi pisać o tym co czuję.. A jest teraz strasznie źle..przed oczami cały czas mam moją córcie..była taka maleńka, niewinna tak bardzo na nią czekałam, a nie miałam nawet okazji jej przytulić. Mam 21 lat, a czuję się jakbym była staruszką z dużym bagażem doświadczeń na plecach, nie wiem czy będę w stanie się podnieść...:( Cały czas, obsesyjnie myślę o tym, żeby znowu być w ciąży, jakby to miało jakoś złagodzić ból? nie wiem... Ale lekarz powiedział, że najlepiej odczekać 2 lata... 2 lata?! to strasznie długo, no rok na pewno musimy odczekać, nie wiem co ja zrobie teraz ze swoim życiem... Wiecie co, gdy obudziłam się z narkozy i usłyszałam, że mój Aniołek nie żyje poczułam tak ogromny żal, że się obudziłam, chciałam spowrotem zamknąć oczy i być z moją Zuzią... Ale jestem, codziennie otwieram oczy, w końcu po namowach wygrzebuję się z łóżka, tylko po co? Tak bardzo zazdroszczę kobietą w ciąży, tego, że czują swoje pociechy, bo to przecież najpiękniejsze uczucie pod słońcem, a kobietą, które mają swoje niemowlaczki przy sobie zazdroszczę, że mogą je przytulać, patrzeć jak się uśmiechają.. ja nigdy tego nie zobaczę...nigdy nie przytulę swojej córci...a tak bardzo bym chciała....:( Kinga mama Aniołka Zuzi *+ 19.05.2011 (30tc) i wyczekanego cudu Łucji *08.03.2013
http://www.zuziagolda.pamietajmy.com.pl/
|