Ja jestem jeszcze świeżo po stracie, bo niecałe 2 miesiące minęło od śmierci Emilka. Nie mam obsesji, że mi coś się stanie, ale że stanie sie coś mojemu mężowi lub Wikusiowi. Starczy, że A. spóźni się trochę i nie uprzedzi, a ja już wkręcam sobie, że coś się stało i wydzwaniam. W nocy wstaję co jakiś czas i sprawdzam, czy synek oddycha. Jestem strasznie nerwowa, do tego stopnia, że wydzieram się na synka o pierdy mimo, że nie chcę, bo wiem, że jest żywiołowym dzieckiem i potrzebuje dużo uwagi. Boli mnie też w klatce piersiowej i to na bank jest na tle nerwowym. Dlatego w srodę idę do specjalisty po poradę, bo widzę, że sama nie poradzę sobie.
[*] dla naszych aniołków ------------------------------------------------ ----------------------------- http://funer.com.pl/epitafium,emilek-augustynowicz-zyl-19-godzin,5535,1.html
|