Ewelino, u mojej Zuzi w drugiej dobie okazało się, że ma mało płytek krwi. Ale apetyt miała, przyssała mi się mocno do piersi jeszcze tego dnia rano. Powiedzieli nam, że lepiej ją przenieść na inny oddział, na pediatrię, gdzie będzie miała lepszą opiekę 24h. Tam ordynator powiedział, że to zwykła infekcja, parę dni na antybiotyku i będzie wszystko ok. Po dwóch godzinach Zuzia zmarła :-( Jak byliśmy pytać o wyniki sekcji, to zadzwonił do prosektorium i pan powiedział że ma w papierach wpisane: gronkowiec. Więc lekarz nam powiedział, że to wywołało sepsę i jak ją przyjmował na oddział to nawet mu przez myśl nie przeszło, że z Zuzią może być tak źle. Powiedział też, że to było zakażenie wewnątrzmaciczne, że Zuzia się zaraziła ode mnie. A inni lekarze spoza szpitala kręcą głowami, że to tak z leksza niemożliwe, skoro mi nic nie jest. Cały czas mi chodzą po głowie słowa lekarki z obchodu: mała ma jakąś infekcję na piętce, ale proszę się tym nie przejmować. A mi tak coś świta, czy czasem jej nie zarazili przy pobieraniu krwi... Ale może to tylko mi się tak wydaje, za dużo kryminałów oglądam i mam same teorie spiskowe w głowie ;-p Jak nam wypisywali kartę zgonu, to podali wylew krwi do nadnerczy. Dopiero za parę dni dowiedzieliśmy się o gronkowcu i sepsie. Nie wiem czy ten wylew ma z tym jakiś związek? Ankka
Mama Zuzanki *11-04-2010 +13-04-2010
|