Witam! 20/05/2010 jechaliśmy na porodówkę, poród naturalny bardzo lekki,rodziłam Maciusia 1h:13min.Moja ciąża była z wielowodziem, mały mial mieć zrośnięte paluszki.Zdiagnozowano u niego również kardiomegalię, czyli jak mówili wszyscy lekarze"powiększoną sylwetkę serca",która nie wiadomo z jakich przyczyn się pojawiła, bo serduszko rozwijało się prawidłowo.Maciuś odszedł od nas o 8:45 po 30 min.reanimacji...nie było przy nas nikogo oprócz ginekologa i położnej.Mój lekarz, któremu zaufałam zbagatelizował sprawę i dopiero kiedy okazało się, że Maciuś nie może oddychać zaczęto wzywać lekarzy...zastanawiam się DLACZEGO.Pamiętam mój wrzask, kiedy dowiedziałam się, że odszedł, płacz mojego męża i córki.Pamiętam jego śliczne usteczka,nosek i te małe łapki.Nigdy nie spojrzę już w jego oczka, nie usłyszę płaczu,śmiechu.Zamiast tego będę słyszeć śpiew ptaków na cmentarzu.Mój mały śliczny Maciuś...kocham Cię Syneczku... Czekam na wyniki sekcji...nie wiem co zrobię, kiedy okaże się,że lekarz zbagatelizował sprawę.Mam w sobie tyle emocji,a jednocześnie nic mogłoby nie istnieć, nie ma rzeczy i spraw ważnych, w dodatku ten strach o męża i córkę.Tak bardzo zaczęłam się bać,że ich też Bóg może mi zabrać...nie pozwolę mu na to!!!! Paulina,mama
ziemskiej Zosi *20/09/2003
Aniołka Maciusia +20/05/2010
|