Czuję się winna, bo tylko jedną na trzy ciąże byłam w stanie donosić. Czuję się winna bo temu jedynemu, które jest mi dane tulić nie umiem okazać pełni uczuć, bo część mnie umarła wraz z moimi Aniołkami. Czuję się wina bo w pierwszej ciąży ciężko pracowałam, dźwigałam i dowiedziałam się o ciąży zbyt późno. I co z tego, że zrezygnowałam zaraz jak się o niej dowiedziałam skoro już tydzień później moja Iskierczka odeszła. Czuję się winna, że w trzeciej ciąży zachorowałam, brałam antybiotyk i kremy na pieczenie pochwy, z którymi się zmagałam od czasu ukazania się dwóch kreseczek na teście. Czuję się winna bo nie czułam, że coś jest nie tak. Że nie czułam iż moje Maleństwo nie żyło już od kilku tygodni. Czuję się winna ponieważ pragnęłam tylko zdrowego dziecka, bez żadnych wad genetycznych. Czuję się winna bo nadal tak właśnie jest. Czuję się winna bo nie dałam rodzeństwa mojemu synkowi. Czuję się winna, bo po drugim poronieniu szybko stanęłam na nogi, szybko się śmiałam, że kupiłam sobie sprzęt do ćwiczeń i chomika i to wszystko pomaga mi przetrwać i myśleć o czymś innym. I co z tego, że czasami nadal płaczę gdy pomyślę o planach jakie miałam z nim związane. Tak bardzo was kocham moje Aniołki. Tak bardzo tęsknię. Tak bardzo chcę was przytulić choć raz, choć przez chwilkę... Moje Aniołki: Iskiereczka (2.12.2002, 9 tc), Maleństwo (7.3.2008) (*)(*)(*) Dorota27
|