Ja nie obwiniam siebie za jej smierć.Bo to śmierc dziecka i chęć połaczenia się z nim zadecydowała. Same wiecie jak to jest...ja też... Męczy mnie jednak fakt, że nie zdołałam jej powstrzymać, że mogłam zrobić coś więcej,że lekarze mogli ją zatrzymać, że rodzice mogli nie wypisywac jej ze szpitala na własne życzenie(bo ona naprawde potrzebowała fachowej pomocy psychologa), żadne słowa, żadne gesty, żdne pociezenia do Kasi nie trafiały. Myęlę, że ona podjęła decyzję już dawno tylko czekała na odpowiednią chwilę... Dziękuję mojemu mężowi, że uchronił mnie przed takim rozwiązaniem, że dotarł do mnie w tych najtrudniejszych momentach, że dał mi wiarę do dalszego życia bo przecież mamy dla kogo żyć-wszystkie!!! Oby każda mama, która straciła swoje upragnione maleństwa miała tyle siły co my. Aby miały swojego Anioła Stróża
światełka dla naszych Aniołków\***/
|