Witam! Strasznie mi przykro....ale Angel ma rację , nie możesz się obwiniać. A co do owych samobójczych prób prawie każda ma takową za sobą...ja niestety też...żyję bo przyszła akurat wtedy pielęgniarka i mnie szukała, ona też straciła pierwsze dziecko po porodzie i chciała ze mną porozmawiać......ale miałam jej wtedy za złe,że przyszła, tak bardzo chciałam dołączyć do mego Synka. Teraz żyję, dla męża, i choć zabrzmi to dziwnie to też dla mego Aniołka- by kiedyś miał rodzeństwo. żyję, jest mi ciężko, jak każdej matce po stracie.....ale żyję choć czasem brakuje mi sił....Chcę jeszcze raz tu napisać, choć Ty to zapewne wiesz- Ty winna nie jesteś, czasem niestety mimo usilnych starań nie mamy wpływu na to czy ktoś żyje czy nie.....Ja chciałam uchronić Synka przed śmiercią (wiem że to coś innego), ale mimo usilnych pragnień nie dałam rady......i też sobie zarzucam, choć już czasem mniej, że nie dałam w łapę lekarzom, bo wtedy cc byłoby wcześniej i Synuś by żył....ale nie mogłam takiej sytuacji przewidzieć, nie mogłam. Gdybym wiedziała, co się dokładnie dzieje i co stanie się w tamtym momencie zrobiłabym wszystko co w ludzkiej mocy, ale nie mogłam- niestety :( Mam nadzieję, że rozumiesz co chcę Ci przez to powiedzieć....Myślę o Tobie i o tej Twojej koleżance........matce,która nie dała rady udźwignąć ciężaru jakim jest śmierć własnego dziecka....światełka dla naszych Aniołków (*) i dla Niej (*) Klara M. Mama Marcelka (*+19.10.2006) http://marcelekwichtowski.pamietajmy.com.pl Emilki(*+11 tc)- 14.06.07 Aniołka'08 -- i ziemskiego Cyprianka
|