Na forum dla przyszłych matek wirtualnie spotykają się kobiety, które połączyła wspólna tragedia – poronienie. Tworzą wątek, który staje się dla niech przestrzenią sacrum (...) Nikt nie jest w stanie poradzić sobie ze stratą w pojedynkę.
Nikt nie jest w stanie poradzić sobie ze stratą w pojedynkę
Na forum dla przyszłych matek wirtualnie spotykają się kobiety, które połączyła wspólna tragedia – poronienie. Tworzą wątek, który staje się dla nich przestrzenią sacrum, miejscem, gdzie mogą się wyżalić, wygadać i wyrzucić z siebie wszystko, co nie pozwala wrócić do normalnego życia. W swojej małej grupie wsparcia w końcu czują, że są rozumiane. Nie znają się osobiście, ale są dla siebie znacznie większym oparciem, niż ich życiowi partnerzy.
Każda z tych kobiet jest inna, każda historia jest niepowtarzalna. Anna to zachowawcza katoliczka, Dominika – niezależna tłumaczka języka hiszpańskiego, zaś Mariola – nieco infantylna, lecz sympatyczna młoda mężatka. Łączy je to samo pragnienie – pragnienie zostania mamą i wypełnienia przytłaczającej ciszy pod sercem...
Laureatka Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego ŚWIAT KOBIETY
Fragmenty
Pis-anka
Dołączył: 18.03.2009 | Posty: 1 | Skąd: Kraków
Wysłany: 22.03.2009, 08:26
Witajcie!
Pomyślałam, że założę wątek dla kobiet, które właśnie straciły swoje maleństwo.
Mam na imię Anka, 30 lat i dwadzieścia dni temu poroniłam. Fizycznie dochodzę już do siebie, ale psychicznie nie daję rady. Czy jest tu ktoś w podobnej sytuacji?
kotusiek
Dołączył: 14.11.2008 | Posty: 14 | Skąd: łódzkie
Wysłany: 23.03.2009, 14:17
Witaj Pis-anka. Wiem, jak jest. Moja Kruszyna odeszła dokładnie dwa tygodnie temu. Czekam teraz na @ i zielone światło dla seksiku.
Aha, jestem Mariola, lat 23.
Pis-anka
Dołączył: 18.03.2009 | Posty: 2 | Skąd: Kraków
Wysłany: 23.03.2009, 18:40
Cześć Kotuśku! Czy mogę zapytać, jak duża była Kruszyna? U mnie to był 12tc. I czy miałaś łyżeczkowanie? I co znaczy @?
kotusiek
Dołączył: 14.11.2008 | Posty: 15 | Skąd: łódzkie
Wysłany: 23.03.2009, 19:02
Ojej, to już duży dzidziuś L Tulam cię mocno.
Ja nie miałam łyżeczkowania. To była b. wczesna ciąża, biochemiczna, ale Kruszyna na zawsze będzie w moim serduszku. A @ to małpa, ciotka, po prostu okres. Taki szyfr na mateczniku.
Pis-anka
Dołączył: 18.03.2009 | Posty: 3 | Skąd: Kraków
Wysłany: 23.03.2009, 20:16
Rozumiem. Ja też nigdy nie zapomnę mojego maleństwa. Przykro, że Ciebie też to spotkało, ale z drugiej strony dobrze wiedzieć, że nie jestem sama. Trzymaj się Kotuśku, dobrej nocy i do jutra.
Anna wyłączyła komputer i zagapiła się na czarny ekran. Płakała długo, aż w końcu wytarła twarz rękawem bluzy i wsunęła stopy w przydeptane kapcie. Za ścianą pięcioletni Pawełek spał już od godziny, a ona, zamiast dokończyć prasowanie, marnuje czas w sieci. A jednak dobrze, że znalazła to forum i założyła nowy wątek. Musi mieć kogoś do pogadania, inaczej zwariuje. Piotrek jest cierpliwy i na swój sposób też przeżywa tę stratę, no ale nigdy nie zrozumie, co to znaczy dla matki.
Klucz w zamku zachrobotał, gdy składała deskę do prasowania.
Na stole piętrzyły się duże i małe koszule, złożone równiutko, jak w sklepie.
– Co tak późno? – Nadstawiła policzek do pocałowania, lejąc jednocześnie wodę do czajnika.
– Już mieliśmy zamykać, jak przyjechał taki jeden z wyciekiem.
Prosił bardzo, żeby mu nie odmawiać, bo jutro ma coś ważnego i potrzebuje auta. Raz był u nas, no to prawie jak stały klient, trudno takiego spławić. Wiesz, jak jest.
Wiedziała. Odkąd przeszedł na swoje, zakładając niewielki warsztat z jej bratem, na własnej skórze odczuwała trafność powiedzenia „klient – nasz pan”. Z drugiej strony, równie trafne było w tym przypadku „wolnoć Tomku w swoim domku”. Piotr zatrudniony jako szeregowy mechanik w salonie Forda wcale nie wracał z roboty dużo wcześniej, a jeszcze do tego musiał znosić różne humory szefa.
– A co u was? – zapytał, myszkując po garnkach. Tradycyjnie oberwał ścierką po łapach. Taki już mieli rytuał, wypracowany przez sześć lat małżeństwa. – Mmm, gołąbki – zauważył. – Młody był w przedszkolu?
– Był, do obiadu. Potem go zabrałam.
kotusiek
Dołączył: 14.11.2008 | Posty: 16 | Skąd: łódzkie
Wysłany: 23.03.2009, 20:24
Prawda, razem zawsze raźniej. Dobranoc Pis-anka! J
Piotr zmarszczył nieznacznie brwi. Osiedlowe przedszkole hołdowało przestarzałej tradycji poobiedniego leżakowania. Dla Pawła stanowiło to największą torturę, więc Anna często zwalniała synka z tego obowiązku.
– No i jak chcesz dojść do siebie, mając go cały czas na głowie? – zapytał z wyrzutem.
– E tam. – Zdejmowała pośpiesznie ze stołu wyprasowane ciuchy.
– Wcale mi nie przeszkadza. Właściwie to nawet wolę, gdy jest w domu, bo wtedy za dużo nie rozmyślam.
Postawiła przed mężem talerz z trzema gołąbkami.
– Co tak mało? – upomniał się od razu.
– Późno już, niedobrze jeść tyle kapusty na noc.
– No to przynajmniej sosiku mi nie żałuj.
Z uśmiechem – parę godzin wcześniej usłyszała dokładnie to samo od Pawełka – dolała mężowi jeszcze pół chochelki gęstego, aromatycznego płynu. Jadł z apetytem, w milczeniu, a ona, również bez słowa, przyglądała mu się usadowiona naprzeciwko, z podbródkiem opartym na dłoni. Potem gawędzili sobie przez kwadrans, przy cienkiej jak słomka herbacie, a na koniec zaprosili do rozmowy Pana Boga.
Gdy pozmywała naczynia, sprawdziła, co u Pawełka i jako-tako ogarnęła się w łazience, było dobrze po jedenastej. Piotrek od dawna już leżał w łóżku. Wślizgnęła się chyłkiem pod kołdrę, nie chcąc go budzić. Mąż jednak najwyraźniej nie spał. Muskularne ramię bez piżamy objęło ją w talii.
– Puk, puk? – mruknął ciepło w kark Anny, co było zaproszeniem do spokojnego, czułego zbliżenia. Mieli jeszcze w repertuarze „tam- -tam” i „rym-cym-cym”.
– Pietruszka, nie gniewaj się – odpowiedziała szeptem. – To ciągle za wcześnie. Nie minęły nawet trzy tygodnie.
– Okej, poczekam. Dobranoc.
Cmoknął ją w policzek, odwrócił się na drugi bok i tradycyjnie zagarnął sobą większość przykrycia. Jak zwykle wyciągnęła z powrotem ile tylko dała radę, a potem przylgnęła plecami do ciała męża.
– Dobrej nocy – powiedziała, ale Piotrek już tego nie słyszał, zmorzony pierwszym, twardym snem.
Cisza pod sercem
Monika Orłowska
Wydanie 1
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 444
Oprawa: miękka + skrzydełka
wydawnictwo: Republika