Kilka uwag na temat pogrzebu dzieci
Śmierć dziecka jest szczególnie bolesnym doświadczeniem dla jego rodziców. Kapłan staje wobec zasmuconych utratą dziecka rodziców i od jego pasterskiej postawy, okazania współczucia, życzliwości i pociechy zależy bardzo wiele. Chciałbym w krótkich słowach dotknąć tematyki pogrzebu dzieci, które zmarły bądź jeszcze przed urodzeniem w wyniku poronienia, bądź też wkrótce po urodzeniu. Zauważa się bowiem sporadycznie pewien dysonans między stałym nauczaniem Kościoła o tym, iż od chwili poczęcia dziecko jest osobą ludzką, a pewną zauważalną tu i ówdzie praktyką pewnego deprecjonowania pogrzebu dzieci, zwłaszcza gdy chodzi o dzieci zmarłe przed urodzeniem (wskutek samoistnego poronienia).
Ten brak konsekwencji jest jednym z argumentów podnoszonych przez zwolenników aborcji, którzy zarzucają, iż jednoznaczna postawa Kościoła w obronie życia „od chwili poczęcia” nie idzie w parze z szacunkiem należnym ciału zmarłego dziecka, także tego, które nie dożyło dnia swoich narodzin.
Pogrzeb dzieci, które doszły już do używania rozumu (domniemywa się, że następuje to po ukończeniu siódmego roku życia – kan. 97 § 2) i przystąpiły do sakramentu pokuty, odprawia się tak, jak pogrzeb dorosłych, choć w obrzędach można używać modlitw przewidzianych dla dzieci (Obrzędy pogrzebu, nr 135). Natomiast w odniesieniu do dzieci młodszych, w tym także zmarłych przed urodzeniem (niezależnie od tygodnia ciąży, w którym śmierć nastąpiła), należy stosować obrzędy przewidziane w Rytuale. Obrzędy pogrzebu zawierają trzy (do wyboru) formy pogrzebu dzieci: obrzęd z trzema, dwiema lub z jedną stacją. Tam też znajdziemy szczegółowe wskazania liturgiczne.
Nie powinno być powodem ani odmowy pogrzebu, ani nawet okazania jakiegoś wyrazu niechęci ze strony duszpasterza to, że dziecko nie jest ochrzczone. Prawo kościelne przewiduje, że ordynariusz miejsca może zezwolić na pogrzeb kościelny dzieci, których rodzice mieli zamiar je ochrzcić, a jednak zmarły przed chrztem (kan. 1183 § 2). Konferencja Episkopatu Polski udzieliła ogólnej zgody na pogrzeby dzieci zmarłych przed chrztem, gdy wiadomo, że rodzice naprawdę pragnęli je ochrzcić. (Obrzędy pogrzebu - wprowadzenie, nr 22/e). Jeśli rodzice są religijni, a dziecko nie przekroczyło jeszcze wieku, w którym zwykło się udzielać chrztu, wolno sądzić, że pragnęli oni chrztu także dla swego dziecka. W obrzędach należy odpowiednio dobierać teksty przeznaczone na pogrzeb dzieci, które zmarły przed chrztem.
Bolesny jest czasem brak poszanowania dla ciała zmarłej małej istoty w przypadku poronienia. Zgodnie z zasadami Kongregacji Doktryny Wiary „zwłoki embrionów lub płodów ludzkich, pochodzące z dobrowolnych przerwań ciąży czy też nie, powinny być uszanowane tak jak zwłoki innych istot ludzkich” (Instrukcja Donum vitae z 22 II 1987 r.). W podobnym duchu wypowiada się Papieska Rada ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, w Karcie Pracowników Służby Zdrowia z 1995 r.: „Płodowi już martwemu należy się szacunek właściwy każdemu zmarłemu człowiekowi. Wynika z tego, że nie wolno go niszczyć, jakby był jakimś odpadem. W granicach możliwości należy mu się należyty pochówek”. Polskie prawo państwowe (Rozporządzenie ministra zdrowia z dnia 7 XII 2001 r.) przewiduje wprawdzie, że ciała osób zmarłych i dzieci martwo urodzonych uważane są za „zwłoki” (jeszcze do 2001 r. martwo urodzone noworodki, płody a nawet dzieci niezdolne do życia, które nie przeżyły 24 godzin były uważane jedynie za „szczątki”, podobnie jak części ciała ludzkiego odłączone od całości), ale na wniosek rodziców mogą być one utylizowane (spalone) w zakładach służby zdrowia. W praktyce jednak w szpitalach podchodzi się do tego z pewną dowolnością, a bywa i tak, że rodzice nawet nie dostają zwłok swego dziecka, które czasem nie są traktowane z szacunkiem przysługującym ciału ludzkiemu. Nierzadko rodzice napotykają na poważne trudności z otrzymaniem dokumentu potrzebnego do pochowania dziecka. W tej materii być może niewiele od nas zależy, co wcale nie znaczy, że możemy pomijać tak bolesną sprawę w nauczaniu. Tym bardziej, gdy rodzice dziecka poronionego (często będzie to jedynie ojciec) ze szczerą wiarą proszą o pochówek, nie można jakimś nierozważnym słowem czy innym zachowaniem wskazującym na bagatelizowanie ludzkiej tragedii akceptować smutnej praktyki.
Co można i co powinno się robić w takich sytuacjach?
Po pierwsze, powinniśmy unikać używania potocznie przyjętego terminu „pokropek” na określenie pogrzebu dziecka („to nie pogrzeb, to «tylko» pokropek”). Jest to pewien wyraz degradacji pochówku dziecka. Obrzędy pogrzebu mówią przecież nie tylko o pokropieniu trumny wodą święconą, ale o „pogrzebie” dziecka, i tego powinniśmy się trzymać, nawet jeśli obrzęd ma formę skromną, a dziecku towarzyszy tylko jedna osoba.
Skoro rytuał – nawet w najprostszej formie zawierającej tylko jedną stację – przewiduje określone obrzędy, winno się je odprawić z należytą starannością i wrażliwością. Jeśli liturgia przewiduje, że odbywają się one „w kościele lub w kaplicy”, niech to nie będzie w przedsionku albo w zakrystii. Jeśli uczestniczą w obrzędzie inne osoby (zdarza się, że jest obecne np. rodzeństwo dziecka), trudno nie skierować do nich choćby krótkiego, ciepłego słowa homilii.
Wierni mają czasem żal, że ksiądz odmawia odprawienia Mszy św. przy pogrzebie ich małego dziecka. Życzliwe i cierpliwe wyjaśnienie sprawy na pewno pozwoli uniknąć niepotrzebnego rozgoryczenia. Wiadomo, że Msza św. pogrzebowa ma charakter przebłagania za grzechy popełnione przez zmarłego. Uznaje się, że dziecko, które nie osiągnęło używania rozumu nie było w stanie popełnić grzechu, a więc sprawowanie Ofiary Eucharystycznej jako przebłaganie za grzechy nie miałoby sensu. Dobrą ilustracją i pomocą w spokojnym wyjaśnieniu tego może być używany w pogrzebach dzieci kolor liturgiczny biały, nie zaś fioletowy, jak w przypadku pogrzebu dorosłych. Niemniej jednak wiadomo, że można odprawić Mszę św. o pociechę dla zasmuconych utratą dziecka. W Mszale znajdziemy odpowiednie formularze mszalne (i to zarówno na pogrzeb dziecka ochrzczonego, jak i nieochrzczonego) pięknie wyrażające tę właśnie modlitewną intencję. Nie powinno się odmawiać odprawienia takiej Mszy św., jeśli rodzice o nią proszą, a niekiedy powinniśmy wręcz sami im to zaproponować, widząc stan ich ducha i wiarę.
Warto też przypomnieć, że tradycją Kościoła było grzebanie zwłok dzieci na wydzielonej kwaterze cmentarza, istnienie której przewidywał dawny Kodeks Prawa Kanonicznego (kan. 1209 § 3). Wobec wysokiej śmiertelności niemowląt i większej niż dzisiaj liczby poronień z zasady nie zapraszano nawet na taki pogrzeb księdza. Przypomniał o tym niedawno o. J. Salij ( „Te dzieci są nadal nasze”, W Drodze, zesz. 5 /369/ 2004 r.). Mówiąc o wydzielonej części cmentarza w żadnym wypadku nie chodziło o grzebanie zmarłych dzieci „w niepoświęconej ziemi”, ale raczej o pewną symbolikę takich dziecięcych grobów. Nie ma dziś obowiązku urządzania na cmentarzu takiego miejsca, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by rozważyć pożytek takiego rozwiązania.
Jak w wielu trudnych i bolesnych sprawach, z którymi styka się duszpasterz, odpowiednie podejście, spokój, cierpliwość, takt, szacunek, współczucie, pociecha, każde dobre słowo kapłana mają wielką wartość i często potrafią pokonać niemałe przeszkody, które – jak się później nieraz okazuje – przeszkodami nie są, a przynajmniej nie tak wielkimi, jak się z początku zdaje. Właściwe podejście do pogrzebu dzieci, spójne z nauczaniem Kościoła o obronie życia nienarodzonych to wielkie świadectwo troski o godność życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
ks. Piotr Majer
Tekst ten ukazał się w czasopiśmie "Materiały Homiletyczne" (nr 222/2005) wydawanym przez Wydawnictwo św. Stanisława w Krakowie.