Witamy Cię na naszej stronie. Pragniemy by to miejsce stało się azylem dla osieroconych rodziców. Zależy nam aby tacy rodzice stracili owo nieznośne poczucie wyjątkowości, którego zapewne doświadczają w swoim środowisku, by mogli podzielić się swoim bólem, tęsknotą, trudem, drobnymi radościami, by mogli opowiedzieć o swoim dziecku. Pamiętaj, nie jesteś sam.

Kolejny Dzień Dziecka Utraconego. Dla niektórych będzie to następna rocznica, piąta, dziewiąta, piętnasta, a dla innych świeża (zbyt świeża) rana. Dzień Dziecka Utraconego to nie jest "Święto" jak niektórzy sugerują. To nie jest wyłączny dzień w którym wspominamy nasze dzieci. Nasze dzieci żyją w nas przez cały rok, całe lata i zawsze w każdej sekundzie życia mamy je w pamięci.

Jego pomysł narodził się z potrzeby mówienia światu o naszym bólu, a także z konieczności dokonania zmian w świecie, który ucieka od śmierci i od cierpienia, za wszelką cenę wmawiając ludziom, że "wszystko będzie dobrze, uśmiechnij się". Nie. Nie będzie dobrze. Długo nie będzie dobrze, ale w końcu, wierzcie mi, uda się zagoić tą ranę, mimo, że na zawsze pozostanie RYSA na duszy. Trzymajmy się razem. 
 

Kiedy dowiedzieliśmy się, że się pojawisz wśród nas, byliśmy bardzo szczęśliwi. Może troszkę wystraszeni, ale na pewno szczęśliwi. Każde z nas przeżywało to na swój sposób, ale kżdy był naprawdę szczęśliwy.

Potem dostaliśmy wyrok, Ty dostałaś wyrok....

A potem musiałyśmy się pożegnać. To była chwilka, mgnienie oka, jedno moje spojrzenie na Twoje malutkie ciałko....

Kiedy myślę o Tobie żal mi, że nie miałyśmy więcej czasu....żal, że nie mogłam spojrzeć na Ciebie dwa albo trzy razy, żal, że przez te krótkie 35 minut życia nie mogłam patrzeć na Ciebie cały czas...

Gdybym mogła trzymać Cię za miniaturową rączkę, słuchać jak Twoje malutkie serduszko powoli przestaje bić...

Mój ból nie byłby większy, ani mniejszy....zawsze będzie taki sam.

Kocham Cię od kiedy byłaś malutkim ziarenkiem w moim brzuchu...

Kocham Cię teraz kiedy jesteś już pyłkiem...
Mama...