Wiem kochana, moje dziecko też urodziło się zdrowe i nikt nie był w stanie powiedzieć dlaczego się tak stało. Jak słyszałam "bo tak się czasami dzieje" to dopadaly mnie myśli - "tak się czasami dzieje i akurat ja?" No cóż... trzeba to sobie tłumaczyć,ale jakoś tak,żeby nie popaść w dolek zbyt głęboki. Gdy zaczęłam budzić się nad ranem ze strachem i płaczem powiedziaapowiedziałam sobie, że tak nie można. Mój mąż mnie potrzebuje, moje zwierzaki - dam radę dla naszych przyszłych dzieci,bo przecież w głębi serca chcę je mieć. Jeśli chodzi o samopoczucie to od kiedy ginekolog powiedziała,że przyczyną śmierci Jasia mogła być infekcja i w ostatnich wynikach posiewu wyszła mi ureaplasma to swiruje. Wzięłam już leki, serducho Kruszyny biło jak oszalale, ale to mnie nie uspokaja. Wczoraj byłam na wynikach - wszystko ok,ale właśnie zbieram się,żeby oddać mocz na posiew tak na wszelki. Chyba będę tak robić co tydzień, bo zwariuję :/ objawów jako takich nie mam i też świruję. Nie chcę wiedzieć co będzie później. Mąż mnie uspokaja,ale bądź tu człowieku spokojny.
|