Tak wiele jest nas tutaj... Tyle takich tragedii.... A te patologiczne rodziny maja dzieci jedne za drugim... Nie wiem jaką bylabym matka bo Filipek byl pierwszym naszym szczescieciem, ale kazdy dzien z nim spedzony dawal mi coraz wiecej sily milosci i wiedziałam ze sobie jakos poradze.Bóg mial inne dla niego plany i żyje tym ze patrzy na mnie z góry i jest mu tam dobrze. Przyjechalam wczoraj do swojego rodzinnego domu,myslaam ze bedzie mi troszke lepiej ale chyba nie jestem gotowa,i najwazniejsze jest wsparcie mojego narzeczonego. Miło ze mozna tutaj napisac i zawsze ktos sie odezwie.
|