Nowisia Bóg jest, uwierz mi. Musisz w nim szukać ukojenia bo nie znajdziesz go nigdzie inndziej...bynajmniej ja tak miałam.
Pierwsza strata w 6/7tc. Druga w 24tc dziewczynka, córeczka tak jak u Ciebie...dla mnie był to cios w serce. Bóg przestał istnieć...bo jak to On zabrał/zabił moje dziecko...Obraziłam się na Boga. Zaszłam w kolejną ciążę. Do trzech razy sztuka. W 20tc urodził się mój martwy synek... Niby wiedziałam, że to może się zdarzyć..ale byłam przy nadziei jak to mówią. Przecież to nie miało prawa się stać...Było tak ja piszesz...totalna pustka, drugi pogrzeb. Kolejna trumienka...i brak przczyny. Płakałam dniami i nocami a nie chciałam. Poprosiłam Boga o pomoc. Nie prosiłam go o dziecko chciałam tylko znowu odzyskać radość życia. Zakończyć żałobę. Były rekolekcje dla niewiast i był na nich Duch Święty. Pomogło. Pogodziłam się z Bogiem a On mnie przyją do swojego serca. W między czasie zabrałam swojego męża na rekolekcje dla małżeństte. Bóg wysłuchał naszych złamanych serc i obdarował żywym zdrowym dzieckiem. Droga trudna i wyboista, pełna strachu ale wiedziałam, że musze oddać się Bogu... Trzymaj się ciepło kochana. Mam nadzieję, że moja historia pomoże a nie zaszkodzi bo naprawdę nie mam tego na celu.
Dla Twoich dzieciaczków w niebie [*]
|