Czytam co piszecie i chcę się z Wami podzielic "sobą" Borys - piekne imię i bardzo dobrze, że je nadałaś, To było dziecko, Twoje dziecko - pewnie to był Borys bo matczyny instynkt jest nieoceniony i zawsze trafny..Dla Ciebie Aniołku (*)(*)(*) Jeśli chodzi o wiarę, to w moim przypadku jest tak, że nie wierzę w instytucję kościoła, naprawdę przez całe moje życie trafiłam może na 3 księży z powołania, a reszta... szkoda słów. Natomiast bardzo wierzę w Boga, jestem po studiach Historycznych i naczytałam się o tym kto pisał Pismo Święte i na jakiej podstawie, a mimo to wierzę w Boga. Jak trafiłam w 15 tc do szpitala z ronieniem synka, miałąm w sobie taką silną wiarę, że wszytko będzie dobrze, mówiłam lekarzom żeby się nie martwili o mój ból bo ja wyjdę zaraz na prosta, mój synek ma się dobrze...po Tygodniu Mateuszek odszedł, lekarz mi powiedział że tylko dzięki mojej wierze i entuzjazmowi synek, był ze mną tydzień dłużej, a do ostatnich chwil żył, bo widziałam USG jak fika i ma się dobrze. Najistotniejsze w tym jest to, że w noc przed śmiercią Mateuszka spojrzałam na krzyż wiszący na sali szpitalnej (byłam w pokoju sama) i powiedziałam, Boże jeśli mój synek ma miec lepiej u Ciebie bo tu czekało by na Niego cierpienie to zgadzam się, bo wiem że Ty zdecydujesz najlepiej dla Nas...Rano Synek odszedł, ale tak że zdążył się ze mną pożegnac...(ciężko mi o typ pisac, ale urodziłam synka na własne ręce. . . ten widok już do końca życia pozostanie w mojej pamięci i sercu). Jak umierał mój drugi synek Adaś, moja miłośc do Boga wzrosła, sama nie wiem dlaczego, bo pojawiały i nadal pojawiają się wątpliwości, złośc, pytania dlaczego ja dlaczego pozwalasz na patologię, a ja mogłabym dac synkom MIŁOŚĆ i wszystko czego by pragnęli, ale gdy złośc mija, pojawia się spokój bo wiara pomaga mi wierzyc, że kiedyś się spotkam z synkami i wszyscy będziemy nie pojęcie szczęśliwi, a wiara w Boski Plan ułatwia mi życ, bo na to nie mamy wpływu, świadomośc że nie zawinił człowiek tylko Siła Wyższa tak zadecydowała pomaga przetrwac i wierzyc, że Synek jest by modlic się i opiekowac Nami. tak bardzo chcę wierzyc, że nic nie mogłąm już zrobic, a z drugiej strony że zrobiłam wszystko dla moich synków żeby żyli - ta świadomośc pozwala mi życ... Poza tym kochane mamy może nie patrzycie na to w ten sposób co ja, ale ja wiem, że po śmierci każdego z Naszych maluszków, medycyna jest bogatsza w wiedzę i można nie jednej tragedii zapobiec. Już pisałam w innym wątku, ze po śmierci mojego synka, w moim szpitalu robi się masowo noworodkom echo serca, mimo że to nie jest niestety profilaktyka, a i kobiety w ciąży wysyłane są na echokardiografię płodu... Kochani synkowie, nie jedno dzieciątko jest dzięki Wam w ramionach swoich rodziców i dopiero jak przeżyją swoje życie trafią w ramiona Boga i Wasze... Jestem pewna, że wasze Aniołki też swoim odejściem sprawiły wiele dobrego, nawet jeśli o tym nie wiecie... MOcno Was ściskam... {(**)}
Kasia
Mateuszku {*} Adasiu {*} Każdego dnia kocham Was bardziej... Dziś - jeszcze więcej niż wczoraj, a i tak mniej niż jutro. Wasza na zawsze Mama
|