Niewiem jak mam zacząć???? Mój synuś Dawidek nie zasnoł pod moim serduszkiem,niemiał też wykrytej żadnaj wady przed porodem,rozwijał się prawidłowo.Jak tak się zastanawiem nad tym wszystkim to zaczynam obwiniać siebie,że zabardzo chciałam ,pragnełam,cieszyłam się z dziecka.Ale najgorsze w tym wszystkim jest ta nadzieja którą Bóg nam dawał do samego końca. Był to bardzo szczęśliwy dzięń kiedy zobaczyłam dwie kraski,nareszcie jestem w ciąży.Odrazu poleciałam do lekarza i zabaczyłam malutkiego Dawidka jego malutkie bijące serduszko(Boże jaka je byłam szczęśliwa)Odrazu poszłam na zwolnianie,bardzo na siebie uważałam przez te najgorsze trzy miesiące żeby nie poronić.Udało się dotrałam do 16 tyg i zaczeły się problemy z łożyskiem(przodujące).Strach,leżenie w szpitalu i ta okropna niepewność.W 20 tyg łożysko się podniosło i wszystko już było wpożądku,wróciłam do domu.Po 2 tyg.poszłam na wizyte kontrolna do mojego lekarza. Zrobił mi usg i powiedział"jest super,wszystko ok,może pani się niemartwić".Następnago dnia złapało mnie przeziębienie kaszel i gorączka którą niemogłam zbić więc pojechałam w nocy do szpitala ze strach o moje dziecko. I to był mój błąd.Zaczoł się tej nocy nasz koszmar.
|