Olu, przeżyłaś ogromną tragedię i moim zdaniem masz prawo płakać i być smutną przez długi czas. Ja wiem, że trudno się nie przejmować słowami ludzi, tym bardziej bliskich osób... Ale pozwól sobie na żałobę, to ważne, żeby przeżyć ją w pełni. Ja chodziłam przez długi czas do psychologa i do psychiatry i zawsze mi mówili, że powinnam ryczeć tyle na ile mam ochotę, wyrzucić ten żal z siebie. Też wiele razy słyszałam, że powinnam się już pozbierać, że powinnam cieszyć się życiem - ale jak tu się cieszyć kiedy zabrakło ukochanej osoby. Ty jesteś w gorszej sytuacji ode mnie, bo ja mam męża, który w trudnych chwilach mnie wspierał (mniej lub bardziej) i myślę, że tym bardziej ludzie powinni Ci dać więcej czasu na "odrodzenie". Ja od swojej przyjaciółki usłyszałam, że jestem słaba psychicznie, bo minęło pół roku po naszej stracie a ja ciągle miałam doła. Dodam, że ta moja przyjaciółka przeżywała odejście faceta przez jakieś 10 lat - zostawił ją dla innej. Tyle, że mnie praca nauczyła większej pewności siebie i pyskowania, powiedziałam jej co o tym myślę i się skończyło "dogadywanie". A jeśli chodzi o Twoich bliskich - ja na męża miałam taki patent... Kłóciliśmy się strasznie, w pewnym momencie mąż wyżywał się na mnie - te wszystkie problemy zaczęły nas przerastać. Nie mogłam mu wytłumaczyć, że po pewnym czasie tylko mu się wydawało, że mnie wspiera. W końcu już nie mogłam i opisałam całą sprawę na forum Dlaczego dla ojców z pytaniem co zrobić. Zostawiłam to tak, żeby sobie przeczytał... I przeczytał, pomogło! Zawsze też zostaje inny sposób, mi się nie udało namówić męża, choć wiele razy próbowałam. Możesz spróbować wyciągnąć mamę do psychologa, może on wam pomoże. Ale to wiesz, z obu stron musi być taka chęć - nie wiem czy Ty korzystasz z takiej pomocy. Bardzo mi przykro, że takie to Twoje i nasze życie do d... Mam nadzieję, że jakoś się poukłada, czego oczywiście nam wszystkim życzę. Bądź silna i daj sobie dużo czasu, tyle ile Ty uważasz za słuszne i miej w tyłku to co inni mówią. P.S. Mój mąż czasami wstydził się wychodzić ze mną do sklepu bo ja nie patrząc na ludzi ryczałam non stop. Było mi na serio tak źle, że nie ważne było co sobie inni pomyślą. Nauczyłam się dbać bardziej o siebie i nie przejmować się innymi. A niech nawet pomyślą, że jestem wariatką - po odejściu Zuzi jest mi wszystko jedno! Ola mama Zuzi Aniołka
|