Mam pytanie do Ciebie.Pracujesz albo studijesz??Może warto by było omysleć o jakimś kroku tak pod swoim kątem. Na pewno miałaś kiedyś jakieś marzenie. Teraz wiem,że największym Twoim marzeniem jest to,którego nie możesz zrealizować...Niestety. Wiem,że wydaje Ci się,że nie masz dla kogo tego robić,ale może....????????tak troszeczkę dla siebie????No i dla Chłopaków,żeby Tam na górze byli z Ciebie dumni. Jak Zuzia się urodziła,stwierdziłam,że rzucam studia,potem pomyślałam,że nie,bo w jej chorobie muszę dać jej normalność, później,gdy doczekałam się jej wyjśca ze szpitala znów stwierdziłam,że rzucam studia,no bo nie dam rady studiować z dzieckiem,które wymaga 24-godzinnej opieki.Gdy odeszła...nie chcialam robić nic,albo robić coś,ale nie wiedziałm jak.Po dwóch miesiącach bodajże, stwierdziłam,że wrócę na studia i skończe je dla Niej,choć Jej tu nie ma.Chce,żeby była ze mnie dumna.Studiuję architekturę krajobrazu i moim marzeniem jest zaprojektowanie ogrodu poswięconemu życiu Zuzi.Wiem,że nie zrealizuje tego marzenia zbyt szybko,ale liczę,że się doczekam,choćby za 20 czy 30 lat.ale zrobię to. Tą moją historyjką o studiach chce Ci powiedzieć,że nadal mozesz coś dla nich robić.Twoi Cłopcy to widzą,choć nie doczekamy się od nich słowa pochwały za to,to warto,tak mi się wydaje. Oni Cię kochają,z daleka,ale baaaaaardo mocno.I czuwaja nad Tobą i na pewno Tobie pomogą:) nie wiem,czy dobrze ujęłam o co mi chodzi. "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|