Cieszę się, jeżeli pomogłam niektórym mamom w tych ciężkich chwilach. Prawie od dwóch lat zmagam się z tym żalem i bólem po stracie synka. W lipcu straciłam kolejną ciążę.Płakałam, byłam wściekła, czytałam historie innych osieroconych matek i wyłam jeszcze bardziej. Rozumię dziewczyny, które nie mogą się z tą tragedią pogodzić, sądzę, że rany są za świeże. Człowiek musi tą traume z siebie wyrzucić, ale trzeba też szukać pocieszenia, chociażby tu na forum, czytać, pisać i płakać. Ja nie mam z kim porozmawiać, nie potrafię obciążać innych moimi koszmarami. Z drugiej strony szukam ukojenia i akceptacji śmierci mojego synka. Zrozumiałam, że mój żal i łzy prowadzą mnie do obłędu, to ciagnie mnie, gdzieś w jakąś przepaść. Dlatego zaczęłam powoli godzić się z odejściem synka. Szczerze mówiąc, wolałabym wierzyć, że taki los był mu pisany, niż myśleć, że to moja wina. Poczucie winny ciągle do mnie wraca. Chciałam powiedzieć Monice, Dianie i Zuzi, że ten lepszy czas nadejdzie, rany się zagoją, potem zabliżnią. Nigdy nie zapomnicie waszych Aniołów, ale kiedy tak bardzo cierpicie, pomyślcie, że ten spokój kiedyś nadejdzie, na pewno się pojawi. Czas jest najlepszym lekarstwem, to banalne, ale niestety prawdziwe. Mężczyzni, którzy odchodzą i to w takich okolicznościach, są nie warci nas i naszego życia. Przekonałam się o tym, że jak jest dobrze, super to ludzi w okół nas pełno, jak nadchodzi tragedia, to robi się dziwnie pusto. Na pewno spotkasz Zuziu kogoś, kto będzie dla Ciebie oparciem i przyjacielem, nie na chwilę tylko na zawsze.(Znam takie przypadki) Ściskam Was mocno. Aga Aniołek(***)
|