Mój Aniołek za kilkanaście dni skończy roczek. Mam za sobą wiele dni spędzonych na myśleniu o córeczce, na pytaniach i poszukiwaniu odpowiedzi, poszukiwaniu sensu tego, co się stało. Już wiele razy w czasie tego prawie roku odbijałam się od dna, by boleśnie i szybko znaleźć się tam spowrotem. Może mało we mnie wiary, może jestem człowiekiem słabym. Śmierć jest okrutna, nieodwracalna, niszczycielska. Zabiera naszych bliskich i nie daje nadziei. Nie umiem się z tym pogodzić, że moje dziecko nie jest pod moimi skrzydłami, że nie mogę go chronić i pokazać piękna tego świata. Trudno mnie matce cieszyć się, że jest gdzieś daleko ode mnie, choć błogosławione!
|