Nigdy nei wierzyłąm w depresję po porodową.Aż tu po narodzinach Wojtkach dopadło mnei to paskudztwo,i nie trwało 2-3 dni a kilka tygodni.Byly dni i noce kiedy beczałam razem z Małym i pytalam Boga co ja znowu takiego zrobiłam,że przecież Jacek jest u niego i WOjtuś miał się urodzić grzeczny.A Wojtus ciągle płakał i chciał cycusia.Czasami zamykałam się na balkonie i podpalałam papierosy,żeby się uspokoić choć wiedzialam,że to podtruwa mleczko. Teraz Wojtek skończył 9 m-cy.Usmiecha się na okrągło,a placze jak chce spać lub nie może zasnąć.W nocy budzi się raz na kilka dni.Jedynym utrapieniem jest to,że budzi się o 5.20 rano...ale i to mu kiedys przejdzie-mam nadzieję:)
Gdy byliśmy jeszcze wszpitalu to miałam tyle adrenaliny,że nie spałam wogóle i ciągle sie usmiechałam a On odpłacał mi tym cudownym Anielskim usmiechem.Teraz śmieje się rownie pięknie i nie oddałabym tych trudnych chwil,żadnej mamie. edyta
|