Ja nie wróciłam do pracy. Nie dałam rady- wzięłam zaległy urlop wypoczynkowy, potem zdecydowałam się na wizyty u psychiatry- dostawałam od niego zwolnienie przez 2-3 miesiące, a potem zaniosłam już zwolnienie ciążowe. Moje szczęście w nieszczęściu jest takie, że jak tylko lekarz mi pozwolił to zaraz zaszłam w ciążę. Ja czułam, że nie mogę wrócić. Pracowałam z ludźmi, sporo przedstawicieli handlowych przyjeżdzało, dzwoniło- byłam przerazona ich pytaniami, przecież ci ludzie nie wiedzieli co sie stało, nie byli w stanie się tego dowiedzieć w krótkim czasie. Poza tym mialam w pracy sporo na głowie, czułam, że nie podołam.
Ale to oczywiście zależy od pracy, niektórzy maja przyjazna atmosferę, zamknięte grono i pracę, która lubią i ktora może w dużym stopniu pomóc. Może pomóc, bo dzięki niej pewnie ma sie przerwy w zadręczaniu siebie i w rozmyślaniu nad stratą.
Ja jednak czas spędzałam sama w domu (mąż pracował), ale mi była potrzebna ta samotność. Dobrze mi z tym było, mogłam wszystko przemyśleć na 100 sposobów. . Ewa, Amelka Aniołek 2.04.2004 http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec26.htm Błażej 26.04.2005 i majowy synek
|