Mineło ponad cztery miesiące od śmierci moich synków i jak dotąd nic mi nie zgineło ,właśnie do wczoraj.Kupiliśmy moim synkom dwa aniołki ,ktore stały dośc dłudo w sobotę dokupilismy jeszcze jednego (więc były dwa większe i jeden mały)i zanieśliśmy go na cmentarz gdy wychodziliśmy w sobotę było już ciemno bo około godziny 19.Gdy wczoraj poszliśmy odwiedzić naszych maluchów dwóch większych aniołków już nie było.Byłam taka zła że gdybym złapała tego co to zrobił to nie ręczyła bym za siebie ,z tej bezradności aż się popłakałam.Jak można zrobić coś takiego,macie racje to muszą być chorzy ludzie,bez żadnych uczuć.
|