Wiesz, tam mieszka cała rodzina, również moja, którą bardzo rzadko widuję.
A moja mama, która boi się jeździć 12 godz. pociągiem (bo też jest chora, a poza tym za dużo
ogląda telewizji i wie co się podobno dzieje w pociągach) też na mnie czeka. I tak jestem
trochę rozdarta. Zatrzymujemy się oczywiście u teściów - u mojej mamy nie ma warunków.
Teść już się uspokoił, powiedziałam mu, że może czas już przestać mi dogryzać, bo to
przestaje być zabawne a zaczyna być męczące. I od Bożego Narodzenia mam spokój - odzywa się
do mnie tyle ile musi/ile wypada. Wogóle jak tak siedzę w tym domu to ciągnie mnie do
ludzi. Do teściów też?? To chyba desperacja ;-)) A mały cały czas się budzi :-(
Dzisiejszą noc przespaliśmy na kanapie w drugim pokoju, ja na fotelu na siedząco, bo jeszcze
ten cholerny ból głowy. A on się budzi chyba dla samego faktu budzenia i żeby wziąć go do
siebie i całą noc przytulać (może trzeba mu znaleźć żonę?). I tak jeszcze się zastanawiam
czy te katarki u dzieci kiedyś się kończą? Przecież nie można mieć kataru przez 8 miesięcy w
roku. :-) No i z tego wszystkiego zaczynam marudzić. http://lauratremska.pamietajmy.com.pl
|