Ja mysle,ze to wszystko zalezy od podejscia i
wiary.My wierzymy, ze nasza Olgunia od poczatku nalezala do Boga, ze takie bylo jej
przeznaczenie, ze nic nie dzieje sie bez celu, pomimo,ze czasem jest nam ciezko zrozumiec
plan i wole Boga. Moze tez i dlatego jestesmy wdzieczni,ze dzieki tym lekarzom moglismy
cieszyc sie nia dwa miesiace.
Wiadomo, ze przezywajac taka strate wiele rodzicow ma
zal i pretensje do lekarzy,wielu lekarzy zapewne podjelo zle decyzje,ale mysle ze to tylko
powoduje,ze jest jeszcze trudniej pogodzic sie ze strata,a czasu niestety cofnac nie
idzie. To,ze pozniej dowiedzieliscie sie ze tak trzeba bylo zrobic podejrzewam,ze
powiedzial inny lekarz, a jak sadze w wielu przypadkach jest tak ze co lekarz to
opinia.
Mysle,ze my wszystkie nie mamy innego wyjscia jak pogodzic sie z tym ze nasze
ukochane dzieci odeszly, choc czasem wydaje mi sie to niewykonalne.
trzymajcie sie
kochane. ania mama aniolka Olguni (ur.04.02.2009 zm.07.04.2009) i Amelki (16.10.2006)
|