Moja wina, że nie opisałam ze szczególami historii mojego
dziecka i teraz czytam komentarz od osoby, która nie ma pojęcia jak to wszystko wygladało -
"musisz zaakceptować sytuację,że nie znajdziesz winnego śmierci dziecka. Lekarze to nie
cudotwórcy". Nie trzeba było cudu tylko chwili zastanowienia , że może lepiej poczekać
ze trzy miesiące. Po wszystkim dowiedzieliśmy się, że tak trzeba było zrobić. Wiem ,że
dzieci są jak bomba z opóźnionym zapłonem, że w każdej chwili coś może wybuchnąć ale po co
to przyspieszać (?). Co do winnego my nie musimy szukac bo wiemy kto podją tę decyzję.
Przeraża mnie jedno, że niektórzy ludzie opisują swoją tragedię,ból i bezradność wobec
zaistniałej sytuacji a potem z taką łatwością piszą, że to co się stało to pech, coś
niewytłumaczalego i trzeba się z tym po prostu pogodzić....
Jesli kogoś uraziłam i
byłam zbyt dosadna to tradycyjnie przepraszam bo widzę, że to zaczyna być normą ocenić
kogoś bez dostatecznej wiedzy a potem przeprosić i sprawa załatwiona. Iwona mama Mikołaja (*12.09.2008+05.01.2009) i Michałka 25.04.2010r oraz od niedawna Lenki 19.10.2007r
http://mikolaj.pamietajmy.com.pl/
|