to było najgorsze,
najbardziej upokarzające przeżycie. rodziłam małego w szpitalu na ul.rycerskiej w rzeszowie,
to co tam przeszłam nie życzę najgorszemu wrogowi, leżałam na aseptycznym, gdzie nikt nie
miał wstępu, leżały tam malutkie dzieciaczki w inkubatorach, i mamy które np brały
antybiotyki. zostałam wypuszczana do męża gdzie siedzieliśmy na korytarzu, ludzie chodzili w
tą i z powrotem, chwili spokoju nie mieliśmy, pan ordynator stwierdził, że jestem w
szpitalu, ale nie moge się czuć bezpieczna bo moje życie też jest bardzo poważnie
zagrożone(ciężkie zatrucie ciążowe). a zanim dojdzie do porodu może minąć nawet 2 tygodnie.
gdy już się zaczeło nikt o tym nie wiedział, gdy lekarz próbował mnie zbadać, tak bardzo
mnie bolało, że się nie dałam, wtedy stwierdził, że on wychodzi. rodząc kazali mi wezwać
męża na świadka, że nie chce współpracować i jak by coś się stało to żeby byli
usprawiedliwieni. przyjechał w 3 min uty mało przy tym się nie zabijając, został wpuszczony
na salę już prawie po wszystkim i widział mnie w najgorszym momencie, kiedy wszystko ze mnie
wisiało, a krew się lała strumieniem(miałam niską krzepliwość krwi), nawet nie wiem jak może
mnie teraz dotykać, pan doktor stwierdził że narobiłam huku na cały szpital, jak bym była
najważniejsza, a ja poprostu nie wiedziałam co się ze mną dzieję. to wszystko już za nami,
nigdy tam nie wrócę nawet ze złamanym paznokciem. _____________________________ "Nic tak nie boli jak śmierć spełnionego marzenia" mama Nikusia 31.01.07 www.fasolek30tc.blog.onet.pl
|