Mój synek zmarł w
ICZMP w Łodzi. Do tego czasu wychwalałam ten szpital. Byłam tam aż czterokrotnie. Urodziłam
tam dwoje dzieci. Niestety podczas porodu mojego Aniołka Łukasza 'martwiono' sie
tylko o mnie. Na Łukaszu postawiono krzyżyk, bo i tak nie przeżyje. Mam olbrzymi żal do
lekarza, że zabawił się w Boga. Po porodzie położono mnie na sali w oddziale patologii ciąży
(na szczęście nie na położnictwie) w której leżały dziewczyny takie jak ja - po stracie
dzieciątek. Niestety nikt nie przejmował się naszym stanem psychicznym. Nikt nawet nie
wspomniał o tym, że mogę szukać pomocy u psychologa. Podczas porannego obchodu lekarze
zastali mnie bardzo zapłakaną. Jedynie co powiedzieli to, że mają nadzieję, że następnym
razem spotkamy się w lepszych okolicznościach. Myślę, że w tym szpitalu, mimo wielkich
możliwości sprzętowych, brakuje ludzi lekarzy! Lekarze Ci traktują nas jak kolejny przypadek
medyczny. Walczą tylko gdy dobrze się im zapłaci. Przynajmniej takie odniosłam
wrażenie.
Oczywiście nie dotyczy to wszystkich lekarzy z tego szpitala. Pracuje też
tam lekarz (niestety na innym oddziale), który prowadził moją ciążę. Wierzę, że tego
feralnego dnia, nasze losy potoczyłyby się inaczej, gdyby mój lekarz był w pracy, a nie w
samolocie!
Sylwia Mama Kamila (3 latka) i Aniołka Łukaszka (24 tc) [']
Sylwia
Mama Kamilka (14 12 2003) Aniołka Łukaszka (24 tc - 01 08 2006) i Michałka (03 09 2007)
http://peppetti.bloog.pl
|