Neibos dałam radę , a raczej daliśmy. Mąż był przy mnie w każdej sekundzie bólu. To właśnie z Niego czerpałam siłę. No i nadzieja. Wżeraliśmy się w nią jak pijawki jakieś normalnie ;) Czasami wyrzucam sobie , że swoim pędem do macierzyństwa skrzywdziłam własne dzieci. Jednak wiem , że gdyby nie Laura to byłabym dziś wredną , zgorzkniałą babą. Dziś podchodzę do całej sytuacji inaczej. Dziś nie myślę już dlaczego ja? Dziś myślę , a dlaczego akurat nie mnie miałoby to wszystko się przytrafić. Czy jakby spotkało to moją siostrę , kuzynkę czy sąsiadkę byłoby mi lepiej? A ja twarda baba jestem. Dźwignęłam się jakoś. Jak chciałam się wygadać umawiałam się do psychologa. Tam mogłam sobie gadać i beczeć całą godzinę , a czasem nawet i ponad :). Wychodziłam od pani Małgosi jakby lżejsza. Mniej smutna. Taką formę terapii polecam. Warto zawalczyć o siebie. Przyszłość może być bardzo fajna i z żywym , roześmianym dzieciakiem w domu. ------------- Kacper 25tc(*),Marcel 17tc(*),Mikołaj 23tc(*),Okruszek 8tc(*) , Laurka ur.30.03.2011
|