Niestety ale jednak często tak musimy się czuć przez zachowanie innych osób. Mnie też często się wydawało, że jestem "trędowata". Niestety często nadal tak jest... tylko z czasem coraz mniej się tym przejmujesz. Moi sąsiedzi notorycznie przeciskają sie pomiędzy grobami, żeby dojść do rodzinnego grobowca, zamiast przejść główną alejką, która biegnie obok grobu naszego Synka. Nie potrafią przejść i zwyczajnie powiedzieć cześć czy dzień dobry, wolą uciec przed nami i chyba myślą, że my wtedy ich nie widzimy. Teraz mnie już to nie denerwuje, raczej śmieszy ale zawsze daleka byłam i jestem od tłumaczenia takich i podobnych postaw, bo przecież każdy ma głowę, może pomyśleć... Nas też nikt nie przygotowywał do tej sytuacji.
Ja wiem, że ludzie często uciekają bo się boją, ale czy to ich tłumaczy?
Po prawie połtorej roku od śmierci Franusia zauważyłam, że otoczenie podzieliło się na pół. Albo uciekli albo są i udają, że nic się nie stało, nie potrafią inaczej. Ale na szczęście dla nas jest garstka naprawdę bliskich osób, która stara się rozumieć, stara się i to takie ważne. Przy nich możemy zwyczajnie mówić o Synku, o tym jak tęsknimy, o tym, że dla nas Franek jest i zawsze będzie, rozumieją, że dla Niego zawsze będzie miejsce w naszej rodzinie.
Mnie chyba również najwięcej przykrości spotkało od ludzi z pracy. Wiem jakie to przykre ale może staraj się nie przejmować tym. To tylko znajomi z pracy.
pozdrawiam mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|