Co może wydawać się dziwne, ból zwykle nie jest najtrudniejszy, największy w pierwszych miesiącach, dla mnie najgorsze był te kolejne, gdy w pełni zaczyna się odczuwać realność, nieodwracalność straty, gdy dochodzi zmęczenie tym wszystkim, co się stało i odnajdywaniem się na nowo w życiu, które już nigdy nie będzie takie jak było... Mi zawsze dodawał sił tekst napisany kiedyś przez MHarrison. Lubię się w nim przeglądać, powoli, powoli ożywały we mnie kolejne fragmenty, gdy mogłam powiedzieć, rzeczywiście, tak właśnie jest. http://dlaczego.org.pl/forum/view.php?bn=nowe_strata&key=1114506207
Ból jest podstępny, potrafi wrócić znienacka, nawet po długim czasie, z niemal pierwotną siłą...choć jeśli pozwoli mu się być, jeśli się go oswoi, pozna jego "naturę" przypływów i odpływów http://dlaczego.org.pl/forum/view.php?bn=nowe_strata&key=1242765383&pattern=niczym+fale+morza ...można nauczyć się z nim funkcjonować, a sącząca się radość pozwala odrastać skrzydłom, które pomagają na nowo wstać i ruszyć do przodu, raz za razem, raz za razem.
Pozdrawiam i życzę dużo sił Ania, mama Teo Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
|