Generalnie rozmowy o tym, w co kto wierzy, są tematem bardzo trudnym; szybko można do siebie kogoś zrazić, zbudowac mur. Poznałam wielu rodziców po stracie i nauczyłam się jednego - słuchać. Ci ludzie mają swoją opowieść, swój pomysł na sens tego, co się stało, swój brak pomysłu również - i nie moją rolą jest dać im gotową receptę w stylu: "jest tak i tak, bo JA w to wierzę". Najważniejsza jest współczująca obecność, a nie recepta, ktorą wymyśliłyśmy dla siebie.
|