Widzisz, "życzliwi" istnieli, istnieją i zawsze będą istnieć... Najpierw wmawiali mi że nie mogę mieć dzieci, bo trzy lata ich nie miałam... potem że ubzdurałam sobie wadę twarzy u dziecka, a lekarz robi z igły widło, ono się poprostu źle ułożyło... na zdjęciu usg duże cofniecie żuchwy było widoczne... gdy się Tomuś urodził mówili że pewnie źle się odżywiałam itp... gdy długo leżeliśmy w klinice chirurgii a lekarze nie wiedzieli co robić żeby poprawić oddychanie "życzliwi" życzyli mu szybkiej śmierci bo się dziecko męczy... Tomuś był zawsze radosny i uśmiechnięty, pełny życia i rozbrykany i zawsze wzbudzał podziw i oczywiście strach w personelu medycznym, ale z dwoma rurkami w nosku (jedna do jedzenia, druga do oddychania)... gdy zmarł biadalili że trumna zamknięta, że dziecka nie chcemy pokazać... i co najgorsze - że trzeba było go nie rodzić jak wiedzieliśmy że będzie chory i umrze, trzeba było usunąć, tylko kasę nie potrzebnie wydaliście na leczenie itp... Wada Tomcia nie była wadą śmiertelną sama w sobie.... Jak umarł? Olbrzymia ilość powietrza wypełniła jego klatkę piersiową pod skórą, i co spowodowało niedodmę płucną (brak powietrza w płucach)co spowodowało ustanie akcji serca... 1,5godz. reanimacja nie przyniosła efektu... Czy moje dziecko cierpiało? Na pewno tak, to trwało chwilę ale napewno cierpieł... Kiedy Tomuś się urodził męża wyrzucili z pracy, nie było lekko finansowo i psychicznie, ja do pracy nie mogłam wrócić, doktorat też poszedł w p... I jakoś sobie poradziliśmy mąż znalazł dużo lepszą pracę i nie narzeka...
Wiesz, moim zdaniem w każdym nieszczęściu które się nam przydarza można znaleźć szczęście i radość. Szczęściem było to że nosiłam Tomcia pod sercem, że się urodził, mogłam go przytulić i być z nim - nie każdej matce jest to dane. Szczęściem jest myśl że moje dziecko już nie cierpi, jest w Niebie, a to przecież kraina miłości i szczęścia. Tak, na codzień żyje, funkcjonuję i uśmiecham się, rozmawiam z ludźmi a w środku serce mi pęka z rozpaczy że nie mogę przytulić Tomcia. Mam tysiące różnych myśli w głowie, uśmiecham się i płaczę na przemian. Czy to się zmieni nie wiem?
Po deszczu zawsze jest słońce. I dla nas kiedyś zabłyśnie jaśniej. Najbardziej pociesza mnie myśl że moje dziecko jest już w domu, bezpiecznym i ciepłym, otoczone troską i bezgraniczną miłością, i ja też tam kiedyś dotrę. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|