Ja, która nie mam optymizmu w spobie prawie wcale, naiwnie wierzyłam, że tego można się nauczyć. Na przekór wszystkiemu codziennie sobie powtarzać, ze jutro będzie lepiej. Jestem na ostatnich stronach książki, kóra miała mnie tego nauczyć... i wiem, że nic z tego. Uświadomiłam sobie, że to nie brak optymiznu, ale po prostu smutek, zniechęcenie i brak nadzieji. Nawet to wiosenne słońce mnie drażni. Już nie mam wytłumaczenie, żeby siedzieć w domu, jestem zmuszona, żeby coś z sobą zrobić. A ja lubię wskoczyć w dres, szybko do sklepu i wracać do swojego świata.Jak nauczyć się radości??? Jak cieszyć się z tych pierwszych promieni???Ja już dawno powinnam wrócić to tzw. normalności... ale ciągle wracają wspomnienia, strach przed przyszłością... brak wiary w lepsze jutro. Gdybyż to było problemy z tego świata, to wszystko byłoby prostsze, ale my musimy zmagać się z niewiadomą ścianą czasu. Chciałabym Wam przepisać wiersz z tej książki, jedyne słowa, które warto sobie powtarzać:
"Nadzieja" to ta rzecz z piórami- Która siedzi w duszy - I śpiewa pieśń bez słów - i nigdy nie przestaje - nigdy - Eily Dickinson
Dla wszystkich bez nadzieji...
|