Ewo, masz rację odnoście reportażu
tvn. Paradoksalnie jest to jednak stacja "gustująca" w sensacji i
moralizatorstwie, dlatego tym bardziej cieszę się, że ten program był zgoła w innym
duchu.
Co do statystyk, to jak świat światem dzieci umierały i umierać będą. Gasnąć
powoli i nagle tragicznie.
Cieszę się, że ten temat jest coraz mniej obcy. Mogę się
założyć, że 30 lat temu umierające 600gramowe dziecko uznane byłoby za poronione (to
spotkało moją babcię). A o tragediach nie mówiło się wogóle.
Może powoli coś się
zmieni. I śmierć w naszej kulturze, gloryfikującej młodość zdowie i siłę ,znajdzie swoje
godne miejsce.
Obecnie niestety jako matka osierocona czuję wstyd, upokorzenie
i nie mam kulturowych "narzędzi" które pozwoliłyby mi przeżyć żałobę. Zamiast
wspatcia czuję osąd. Nie ma dla nas miejsca w "normalnie" funkcjonującym
społeczeństwie. Bo społeczeństwo unika smutku i depresji.
Po śmierci mojego dziecka
słyszałam: "Nie przyjeżdżaj to uprzątniemy wszystko (tzn. jej ubrania, zabawki i
wszystko co związane z jej istnieniem)"
"Lepiej nie ogladaj Jej. Zapamiętaj
jaka była za życia"
To pozorne minimalizowanie cierpienia, owocuje ostatecznie
niemożnością poradzenia sobie z nim.
Przepraszam, ale dzis ogarnął mnie
słowotok;)
pozdrawiam serdecznie wszystkich i przepraszam za długie, może zupełnie
bezsensowne refleksje.
Basia mama Laury Czarodziejki (ur. 14.07.2001 zm. 22.09.2004)
Antosia (6 lat) i Marysi (2 lata)
|