Tak troszkę poza tematem, napiszę Wam o odbiorze "społecznym" spotkania w Warszawie.
Podeszła do naszego stolika starsza para. Rozglądali się. Zaczęłam z nimi rozmawiać i okazało się, że doskonale wiedzieli, że istnieje Dzień Dziecka Utraconego i kiedy są msze w Warszawie. Dowiedzieli się o tym z jakiejś katolickiej gazety (wybaczcie nie wiem z jakiej). Powiedzieli, że już sobie w kalendarzyku zapisali termin i się wybiorą. Porozmawiali chwilę, wzięli ulotki i poszli trzymając się pod rękę. Nie miałam odwagi się zapytać, ale tak myślę, że Oni też utracili dziecko... Bardzo ciepło mówili o Tym dniu. To było dla mnie najmilsze spotkanie i bardzo zaskakujące. Bo przecież ich pokolenie nie mówi o takich rzeczach, bo... o tym się nie mówi.
Ale byli też tacy co pytali, czy zajmujemy się dziećmi po aborcjach. Zabolało? Pewnie...
|