Pani Bozenko,
Kto to wie? Czasami spotykamy na swojej drodze zupełnym przypadkiem osoby, z którymi coś nas łączy. A może to nie przypadek? Może właśnie ktoś nad tym czuwa i tak kieruje naszym życiem? Myślę, że ma Pani rację... Ja również poznałam na początku swojej walki w szpitalu dziewczynę, której historia jest identyczna jak moja: kilkuletnia walka o maleństwo, ciąża, to samo schorzenie, to samo smutne zakończenie. Obie cierpimy, ale wspieramy się wzajemnie. Kto może lepiej zrozumiec jak osoba, która towarzyszyła mi w walce i która przeszła to samo? Los nas połączył. Może i ja nie bez powodu wpadłam na Panią na forum.
Co to wypadku to serce peka... tak mi przykro. Na drodze może zdarzyć się tyle rzeczy, nie wiadomo co się stało. Może splot kilku czynników. Proszę się tym nie zadreczac. Niestety ani Pani ani ja nie zmienimy przeszłości. Ja tez mam takie chwile ze przeglądam dokumentację medyczna, szukam powodu tego co się stało. Czy to był czyjś błąd? Po chwili się zastanawiam co to zmieni, co ta wiedza mi da... nic nie ukoi bólu, który przeżywam. W życiu zdarzają się rzeczy tak po prostu...bez powodu. Proszę się absolutnie nie obwiniać bo żadna Pani w tym wina. Nawet najmniejsza! Pani Syn na pewno nie chce żeby żyła Pani w poczuciu winy. Totalnie bezpodstawnym!
Jest Pani wspaniałą, kochająca Mamą. Trzeba zmuszać się do tej codzienności i walczyć... dzień w dzień. Bo mamy dla kogo.
Ściskam mocno, Patrycja
|