Moje "wtedy" sprzed niemal siedmiu lat, sprzed 19 miesięcy jest inne niż Twoje - sprzed 35, sprzed 34, w inny sposób gniecie bólem, myślę, że znacznie mniejsze spustoszenie zrobiło we mnie, a jednak ... Taktórapamięta, chcę krzyczeć z Tobą, mogę? Potrzebuję tego, by mieć siły usiąść z innymi kobietami i dawać im w dużej mierze to, czego sama nie dostałam, gdy ten brak zabijał. Potrzebuję krzyczeć za Ciebie, za siebie - z tych momentów, gdy nakładałam maskę, by przetrwać, za te wszystkie kobiety z przeszłosci i te z teraz, które nałożyły maski, bo zabrakło... tego, o czym pisałaś i wszystkiego innego, co było tak potrzebne, a nie było. Wykrzyczeć, wypłakać, wyrzygać ból, bunt, wściekłość, rozczarowanie, wyć z samotności, bezradności, jak zraniona wilczyca, której odebrano dzieci.
Taka moja dzisiejsza Wielkopiątkowa modlitwa u stóp Krzyża... a gdy już schrypnięta, bez tchu ze szlochu, już nawet bez łez upadnę w samotności, której nie da się rozdzielić z nikim, może Matka obejmie tą niepodzielną samotność jak Syna...
Z mojego krzyku kilka miesięcy po śmierci Teo, gdy myślałam, że już nigdy nie wrócę do pisania ikon, powstała ta ikona http://ikonpisanie.blogspot.com/2011/10/nie-rydaj-mienia-mati.html Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
|