Moja córka miała 25 lat jak zmarła tragicznie, też wszyscy unikali tematu o Ani,lecz ja przemogłam się i nie pozwolę wykreślić jej ze wspomnień. Mówię o niej głośno, czy się to komuś podoba czy nie, pamięć musi być ciągle żywa, tyle jej mogę oddać. Oczywiście słowa takie masz dla kogo żyć masz jeszcze 2 dzieci, Ania już nie wróci, przestań chodzić na cmentarz codziennie, jak można pochować swoje dziecko - ja bym nie dała rady, itp. początkowo ignorowałam, nie umiałam się bronić, a teraz mówię, że taka jest moja i męża potrzeba i będzie jak my uważamy. Czasami koś próbuje nam narzucać tok postępowania, nic z tego żałoba po stracie dziecka jest nasza, my się uczymy żyć w tej nowej niewiarygodnej rzeczywistości.Jeśli koś chce pomóc to może na internecie wszędzie przeczytać jak takim ludziom trzeba pomóc, trzeba tylko chcieć, a nie zapominać że nasze dzieci były żyły i to nie ważne ile, ale były kochane nasze i teraz ich nie ma, nie tak miało być. ŚWIATEŁKA PAMIĘCI DLA NASZYCH KOCHANYCH DZIECI, PRZYTULAM WAS MOCNO. mama ANI
|