Kiedy moja Zosia odeszla, musialam urodzic ja w 39tc, wszyscy wiedzieli ze spodziewam sie dziecka, ze to juz na dniach i trach.Dziecka nie ma, nie bedzie Zosi; SZOK.Mieszkam w uk, mama jest w Polsce.Zadzwonilam do niej jeszcze ze szpitala i powiedzialam co sie stalo.Mama zaczela plakac, jak kazdy komu wtedy powiedzialam.Ale do mojej mamy wrocilo wspomnienie.Mama stracila dziecko w 26tc w roku 1990.Urodzila zywa coreczke, ktora zmarla kilka godzin pozniej.Lekarze powiedzieli jej , ze dziecka nie uratuja.WIedzialam o tym, wiedzialam ze mama bedzie przezywac bol na nowo po stracie Ani i po stracie pierwszej, dlugo wyczekiwanej wnuczki.I tak jest.Teraz jestem u mamy i obie przezywamy, na ogol w milczeniu , bo zadna z nas nie potrafi siebie nawzajem pocieszyc.Nie zdawala sobie sprawy, ze ja tez cos takiego przezyje.Z reszta kto by pomyslal?Mamy cierpia kiedy widza nasz bol.Tak samo jak my cierpimy i placzemy nad tym co stalo sie z naszymi dzieciatkami.Tak juz jest i bedzie. Mama Zosi *19/05/2011+ (39tc), http://zofiaannadrabiuk.pamietajmy.com.pl Mama Rysia ur 19/04/2012;teraz mam dla kogo zyc!!
|