Potrzeba mi rozmowy i łez,żeby jakoś to z siebie wyrzucić-tu masz rację.Ale nie chcę zadręczać męża,bo on wtedy stara się być dla mnie oparciem a wiem że jemu też ciężko...Ciężko mi poprosić kogokolwiek o rozmowę a jak już to zrobię to słyszę,że nie mam czasu,może później(jakbym od czasu tego, co się stało pluła jadem).I duszę to w sobie-ważne,że chociaż tu mogę być sobą i popłakać przed komputerem
|